Strony

Strony

wtorek, 15 marca 2016

Uwaga!

Mam do was dwie sprawy!

1. Bardzo bym chciała was przeprosić za tak długi okres czekania na rozdział 24...
Najpierw miałam problemy zdrowotne (wylądowałam w szpitalu...) a potem gdy już wróciłam do domu to nie miałam weny i tak do tej pory... nie wiem kiedy się pojawi :/ 
Mam nadzieje że mi wybaczycie...

2. A w ramach takiego małego wynagrodzenia chciałabym zaprosić was na mojego nowego bloga! Napisałam go już dawno ale teraz (gdy nie mam weny na tym blogu... :/  ) postanowiłam go opublikować :*
Mam już napisane 3 rozdziały i będę je powoli dodawać :*

Ale jak na razie zapraszam was na prolog Diabelskie Dary


I mam nadzieje że mi wybaczycie ten przestój :`( 

NIE ZAWIESZAM ANI NIE USUWAM TEGO BLOGA!!!
 (tak dla jasności xD ) 

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 23

Rozdział 23


~~Perspektywa Tessy~~

 Siedząc przy łóżku Clary, cicho płakałam. Od dwóch dni już tu siedzę i nie ruszam się nigdzie. Gdyby ktoś mi nie przynosił jedzenia to w ogóle bym nie jadła. Prawie miałam wyrzuty sumienia, że mieszkańcy Instytutu się mną zajmują gdy mają własne zmartwienia ale nie mogłam nic robić. Tylko patrzyć na moją córkę.
Po za tym jeszcze nie doszłam do siebie po szoku którego doznałam, widząc mojego "zmarłego" męża. Will chciał ze mną pogadać i to wielokrotnie ale to było dla mnie za dużo. Clary, Will... Moje rozmyślanie przerwał szelest kołdry. To Clary się budziła. 
 Natychmiast usiadłam prosto na fotelu i otarłam łzy ręką żeby Clary ich nie zobaczyła... tylko że ona nie zobaczy ani łez ani nic innego.W tym czasie ruda usiadła na łóżku, nadal przykryta kołdrą, i rozglądała się jakby czegoś szukała. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem nie poruszając się i nie wydając żadnego odgłosu.  Po chwili zapytała szeptem.
-Jest tu ktoś?
-Tak, Clary. Jestem przy tobie-powiedziałam czule i pogłaskałam ją kojąco po dłoni. 
-Och, mamo-powiedziała łamiącym się głosem i zaczęła płakać. Podniosłam się i usiadłam obok niej, przytulając ją do siebie. Ona się wtuliła tak jak za dawnych czasów, gdy była mała i miała koszmary.
 Wołała mnie wtedy a ja przychodziłam do jej sypialni, od razu z kubkiem kakaa z piankami pływającymi na wieszku. Przygarniałam ją do siebie i bawiłam się jej rudymi, kręconymi włosami by potem usnęła a ja już leżałam z nią do rana.
-Spokojnie Clary, wszystko będzie dobrze-pocieszyłam ją, mimo że nie zupełnie w to wierzyłam. Ona musiała usłyszeć to w moim głosie bo powiedziała.
-Nie mów tak mamo, jeśli nie jesteś pewna, albo gdy nie możesz tego zapewnić. Nigdy nie jest wszystko dobrze. Tak jak teraz. Byłam normalną nastolatką, której rodzice od dawna nie żyli, ale zajmowała się mną nowa, przybrana mama, miałam chłopaka, który teraz okazał się demonem i kłamał od samego początku. Teraz okazało się że jestem Nocnym Łowcą, leże niewidoma w jakimś Instytucie i jeszcze nie ma mojego jedynego przyjaciela, Simona. Jak widzisz, nic nie jest dobrze. I jak na razie się nie zapowiada by było lepiej.

~~Perspektywa Clary~~

Po mojej "przemowie" zapadła cisza, która wręcz dzwoniła w uszach. Siedziałam przytulona do Tessy, wciąż płacząc gdy nagle kapnęło coś na moje czoło.
-Tessa, ty płaczesz?-zapytałam. Tak byłam zajęta sobą, tym że nie widzę przez co nie mogę czytać, rysować i tańczyć, że nie pomyślałam że moja mama też przeżywa ciężkie chwile-Przepraszam...
-To nie twoja wina-przerwała mi pośpiesznie-to tylko... jest jeszcze coś co musisz wiedzieć-westchnęła a ja nabrałam powietrza. Jakieś kolejne ZŁE wieści. 
-Powiedz mi. Nie ukrywaj przede mną niczego. Proszę.
-Clary... Simona tutaj nie ma ponieważ... on jest Nocnym Łowcą.
 Gdybym nie siedziała na łóżku z pewnością bym upadła, a tak tylko zakręciło mi się w głowie, zaczerpnęłam głośno powietrza i złapałam mamę za rękę.
-J-jak to...?!
-Simon wiedział że jesteś Nefilim. Ale razem z jego rodzicami postanowiliśmy że możecie się spotykać, pod warunkiem że nie dowiesz się kim on naprawdę jest-słychać w jej głosie przepraszający ton.
-Ale... ale jak to możliwe, że nie widziałam jego Run? Przecież każdy Łowca je posiada, prawda?-zapytałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Tyle lat przyjaźni w kłamstwie... tak samo jak moje życie.
-Tak, Simon też ma ale istnieje Runa, która ukrywa wszystkie inne znaki. On zawsze ją stosował gdy miał się z tobą spotkać. Dlatego nigdy nie widziałaś jego blizn na ciele.
 Gdy Tessa skończyła, dostałam olśnienia! Pamiętam jak w ten dzień, gdzie zostałam porwana, całowałam się (fuj!) z Mattem... z demonem, wspomniałam o Simonie a on się skrzywił. Zawsze tak robił gdy tylko powiedziałam coś o moim przyjacielu. I teraz już wiem dlaczego. Ten demon wiedział że Lewis jest Nocnym Łowcą i dlatego go nie lubił. On się bał, że zostanie zdemaskowany. A ja głupia myślałam że to z zazdrości! Idiotka!
-Mamo, pójdziesz po Jace`a albo Anabeth? Muszę z nimi porozmawiać.
-Dobrze. słonko-pocałowała  mnie w czoło i zaczęła się podnosić ale nagle coś mi się przypomniało.
-Mamo... mogłabyś zadzwonić do Simona? Chce sobie wszystko wyjaśnić dobrze?
-Yyy... zobaczę co się da zrobić, dobrze, Clary?-zapytała dziwnym tonem, jakby nie wszystko mi powiedziała... 

~~Perspektywa Anabeth~~

Gdy szłam do Clary z jedzeniem dla niej i dla Tessy, zauważyłam   jak Maryse prowadzi Cichych Braci, którzy przyjechali zbadać Aleca. Na samą myśl o nich przeszły mnie dreszcze i uciekłam razem z jedzeniem i książką którą miałam czytać Clary do oranżerii.
 I tak oto siedziałam teraz wśród pięknie pachnących kwiatów i czytałam książkę która była przeznaczona dla Clary. Nosiła ona tytuł "Harry Potter i Kamień filozoficzny". Szczerze? Ta książka... ma w sobie coś co nie pozwala mi jej od razu skreślić, ale też jej nie uwielbiam. Byłam już prawie na końcu i od razu wiedziałam że to Quirrell jest tym złym a nie Severus... no ale cóż, Harry wie swoje...
   Nie miałam do kogo pójść; każdy miał jakieś zajęcie albo go nie było: Jace poszedł do Pandemonium, bo dostał zgłoszenie o dwóch demonach kręcących się tam. Nie chciał mnie zabrać więc oficjalnie jestem na niego obrażona (pomimo tego "szybkiego" pocałunku na pożegnanie).


 Max i Lessa są gdzieś razem, Maryse jest przy Alecu a Isabelle poszła do Magnusa. Tessa i Clary są razem i nie chce im przeszkadzać. Został jeszcze ten nowy, Will. Jest ładny (i to bardzo) ale z tego co podsłuchałam usłyszałam z rozmowy Tessy i Maryse to przodek Jace`a (bo Jace jest Herondale`m a nie Waylandem!) i powinien już dawno nie żyć. Wolałam go zostawić w spokoju.
  Nagle mój telefon zaczął wibrować. Dostałam sms`a. Wyjęłam go pośpiesznie z kieszeni i otworzyłam wiadomość: Musimy się spotkać za 15 minut w Central Parku. Bądź sama.
  Zmarszczyłam brwi ale podniosłam się z ziemi, otrzepałam z kurzu i wyszłam zostawiając książkę pod kwiatami.


No hello <3 powróciłam (pomimo poprzedniej wiadomości)  ale wasze komentarze podniosły mnie na duchu  <3
Mam nadzieje że się wam spodoba :* 
Zostałam nominowana do LBA i to wstawię raczej jutro xD
I niestety nie wiem kiedy next :/ (ale raczej tak do czwartku się wyrobię)
P.S. Wybaczcie za błędy i za niezrozumiałe pisanie xd 
I to już chyba wszystko <3
Do następnego pisania 

Clary :*

sobota, 20 lutego 2016

Pytanie

Hej, mam do was pytanie.
Otóż coraz częściej myślę o tym by usunąć lub zakończyć bloga...
Czuje, że tak naprawdę, jest mało osób które z chęcią czytają moją historie... Może się mylę, może nie-upewni mnie w tym ankieta która jest w kolumnie po prawej stronie.
Dałam wam czas do pierwszego marca abyście zdecydowali co dalej...
Tak więc...

Clary...
 

wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 22

Rozdział 22

~~Perspektywa Lessy~~

-C-co?-zapytał chłopak patrząc na mnie swymi pięknymi niebieskimi oczami. Jego czarne włosy niesamowicie odznaczały się na czystej bieli poduszki. Był śliczny.
-Och! Może zacznę od początku żebyś zrozumiał-zaproponowałam z słodziutkim uśmieszkiem małej dziewczynki- więc jestem Lessa Carstairs, młodsza siostra tej pustej blondyny, Anabeth- wypowiedziałam imię siostry z pogardą i niechęcią w głosie- Znam Speraphine...Nie osobiście-powiedziałam szybko widząc jego pytający wzrok-ale słyszałam o niej i to bardzo dużo. Wiem, że chce przejąć władze nad światem anielskim i ludzkim i to za pomocą Clarissy. A ja bardzo chce jej w tym pomóc.
-Ty? Ty dziewczynko?!-powiedział Alec z zanosząc się wymuszonym śmiechem- ty niby jej pomożesz?! Nie rozśmieszaj mnie!
-Uwierz mi, słodziutki. Mogę zrobić ci krzywdę i nikt nawet nie pomyśli że to ja-zagroziłam mu. Przestał się śmiać ale patrzył się na mnie dziwnie.
-Okej, może mi powiesz dlaczego chcesz jej pomóc?
-To chyba oczywiste! Chce władzy którą będzie miała i chce mieć tą przyjemność zabić rudą.
-Ty chcesz zabić Clary? To miało być moje zadanie i ja je wypełnię!-krzyknął nagle zbulwersowany.
-Naprawdę?-zapytałam- Słyszałam, że podobno kochasz Clarissę, albo ją bezceremonialnie przeleciałeś. A przynajmniej tak sądzą inni.
-Zabiję ją-powtórzył, jakbym w ogóle się nie odezwała- zabiję ją, bez najmniejszych skrupułów, szybko i bezboleśnie. 
-I tu się mylisz, mój drogi. Tu chodzi o to by ta dziewucha umierała długo i w strasznych mękach.
-Co nie zmieni faktu że to ja ją zabiję-upierał się przy swoim Alec.
-Oczywiście-ustąpiłam tylko na głos a w duchu dodałam Chciałoby się.
-A, jeszcze jedno...-zaczął ale nagle Runa na drzwiach za mną zaczęła pulsować ostrym, czerwonym światłem. Ktoś się zbliżał- Co to jest?
-Nic ważnego-powiedziałam szybko po czym podskoczyłam, upadając kolanami na łóżko po czym go pocałowałam, namiętnie i mocno. On, zdziwiony, leżał nieruchomo co tylko ułatwiło mi zadanie. Prawą ręką objęłam jego twarz a lewą przejechałam ponownie po Runie, którą kilka chwil temu narysowałam na jego ramieniu. 
Gdy poczułam że jego ciało wiotczeje, odsunęłam się i zeskoczyłam z łóżka w samą porę, bo w drzwiach stanęła Maryse a za nią dwie postacie w pergaminowych szatach. Cisi Bracia.
-Och, Lessa, myślałam że przy Aleku będzie Jace. Gdzie on jest?
-Anabeth mnie tu przysłała bym zastąpiła Jace`a bo ona go potrzebowała. Chyba chodziło o Clary-odpowiedziałam głosikiem małej dziewczynki która nie ma nic do ukrycia.
-W takim razie dobrze. Pomogłaś nam ale teraz proszę wyjdź. Możesz iść do Maxa. Chyba jest w swoim pokoju.
-Tak jest, ciociu-powiedziałam i wybiegłam radośnie z izby. Zanim jednak drzwi się zamknęły spojrzałam na ramię chłopaka. 
Nie było ani śladu po mojej runie.

***

-Max! Jesteś tam?-krzyczałam i waliłam w drzwi od jego pokoju ale nie dostawałam żadnej odpowiedzi. W końcu się zdenerwowałam i wyjęłam Stele z prawego buta. Przyłożyłam jej czubek do klamki i narysowałam malutką Runę. Ale jakże skuteczną. 
Od razu usłyszałam kliknięcie i drzwi się otworzyły. Weszłam ale zastałam pusty pokój. Panował w nim bałagan: pościel skotłowana leżała pod łóżkiem, książki były poprzewracane na półkach a biurko zawalone było jakimiś stertami różnych papierów. Podeszłam tam by zobaczyć co na nich jest. 
Połowa była zawalona jakimiś bazgrołami, chyba postaci z mangi, którą tak uwielbiał... żałosne. Inne były notatkami z lekcji historii Nocnych Łowców, łaciny i Runów. Odłożyłam to z powrotem na miejsce i przypadkiem strąciłam jakiś zeszyt na podłogę przez co się otworzył . Schyliłam się po nią ale gdy zobaczyłam jaka strona jest otwarta, znieruchomiałam. 
Na lewej kartce był rysunek, ale nie taki jak tamte: nabazgrolone, krzywe i brzydkie, tylko był estetyczny, idealny-po prostu cudo ale z jednym małym haczykiem. Przedstawiał mnie.
Na kolejnej stronie był wierszyk z dedykacją:

"Jak bardzo chcę 
powiedzieć Ci,
że dzięki Tobie
płyną wszystkie moje dni
że dzięki Tobie
oddycham i żyję,
że moje serce
tylko tobie bije!
Dla mojego kochanego zdłotka
Max"
Oniemiałam gdy to przeczytałam. On mnie kocha? Max mnie kocha?! Jakim cudem ja tego nie zauważyłam?! Zaczęłam odkładać pamiętnik na miejsce trzęsącymi się rękoma kiedy nagle drzwi od łazienki się otworzyły i do pokoju wpadło bardzo dużo pary. A z niej wyłonił się średniego wzrostu chłopiec, o drobniej budowie z szopą niesfornych, wilgotnych brązowych włosów na głowie. Z początku mnie nie zobaczył ale po chwili para opadła. Jego oczy rozszerzyły się przez co wydawały się jeszcze większe. Gdy u mnie chwila szoku minęła dostrzegłam że jest w samych krótkich spodenkach. 
-Le...Lessa? Co ty tu robisz?-wydukał a gdy zobaczył zeszyt w mojej dłoni zzieleniał i zachwiał się do tyłu. 
Potem wbił wzrok w podłogę i nie patrzył się na mnie.

 


Hejka! Powrót! Nowy, krótki rozdział niestety tylko z perspektywy ZŁEJ Lessy!
Co do niej... czy nie zachowywała się dziwnie przy Aleku, jak jedenastolatkę?! A potem jeszcze ten Max... No ale cóż, wam zostawiam opinię :*

I mam taką sprawę... jest coraz mniej komentarzy i wyświetleń przez co moja wena... hmm... jak by podupada :/ Zastanawiałam się nad małą przerwą w pisaniu, ale jeszcze poczekam. Tak ze dwa rozdziały i zobaczę czy będzie trochę lepiej :) 

Mam nadzieje że się rozdział spodoba :*
Miłego czytania :3

Clary :*

niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 21

Rozdział 21


~~Perspektywa Maryse~~

-Ale Maryse! To nie dorzeczne! To muszą być omamy, czary albo coś...coś innego! Ale to nie może być prawda! - krzyczała Theresa.
-Tesso, przestań krzyczeć. Proszę.-poprosiłam, masując przy tym skronie.
-Maryse. To nie może być mój mąż-powiedziała już spokojnie, ale było widać że w środku taka nie jest. W sumie, co się jej dziwić.-Dobrze wiesz że ja nie wyglądam na tyle lat ile mam. Widziałam i znałam waszych przodków. I widziałam jak mój mąż, William Herondale, umiera w 1937 roku! Widziałam jak był palony na stosie, jak każdy Nocny Łowca! Wytłumaczysz mi to?!-znowu zaczęła krzyczeć.
To prawda. W progu drzwi Instytutu stanął William z moim synem na rękach. Alec był cały poobijany a jego "wybawca" twierdzi że znalazł go, na jakiejś farmie kilka kilometrów od miasta, nieprzytomnego i ledwo żyjącego. 
Na razie Alec jest w Inferii a Will po zbadaniu i nałożeniu Iratze został zaprowadzony do jednego z pokoi. Po wszystkim wezwałam Theresę i Roberta do swojego pokoju. 
-Jeszcze nic nie wiem, ale wezwałam już Cichych Braci. Powinni pojawić się niedługo...
-Będzie tam Jem..?! To znaczy Brat Zachariasz?-poprawiła się szybko kobieta.
-Brat... co? Znasz Brata Zachariasza?-zapytałam zaciekawiona i troszkę przestraszona. Cisi Bracia byli częścią życia każdego Nefilim, ale sama myśl że ktoś go znał jako śmiertelika przyprawiała o dreszcze.
-Ja... Tak.-wbiła wzrok w podłogę jak skarcona uczennica-Ja byłam z nim...-zawahała się.
-No powiedz to Tesso. Czy to coś ważnego?
-Nie. To znaczy...Ja byłam z nim zaręczona.-powiedziała na jednym wdechu.
Wytrzeszczyłam oczy.


~~Perspektywa Jace`a~~

Czarne włosy miał posklejane krwią, prawdopodobnie swoją. Cienie pod oczami wyglądały strasznie na bladej twarzy, usta napuchnięte i pocięte ranami, które powoi się zrastały dzięki zaaplikowaniu run uzdrawiających.
Siedziałem teraz przy łóżku Aleca i co chwila sprawdzałem jego stan. Anabeth poszła uspokoić rzucającą się Clary, która po tym jak się zorientowała, że coś ukrywamy przed nią na temat Aleca chciała mnie zabić. Całe szczęście (albo i nie) jeszcze nie wie o tym że Alec jest w Instytucie ale bliski śmierci. 
-Halo?-usłyszałem cichy głosik. Odwróciłem się i ujrzałem siostrę Anabeth.
-Hej, czemu tu przyszłaś?
-Ana prosi żebyś poszedł jej pomóc. Chyba chodzi o Clary. 
-Ale ja nie mogę opuścić Aleca...-zacząłem tłumaczyć blondynce ale mi przewała.
-Powiedziała żebym ja została i krzyczała w razie czego a ty masz jej pomóc.
-No...dobrze-zgodziłem się z westchnieniem. Podniosłem się z krzesła przy łóżku i ruszyłem do drzwi. Jeszcze, zanim zamknąłem drzwi, zdążyłem zobaczyć jak Lessa siada na moim miejscu i opiera łokcie o materac, a na małych dłoniach kładzie swoją głowę.


***

Po drodze do pokoju Clary, wstąpiłem do swojego. Gdy tylko otworzyłem drzwi stanąłem jak wryty.
Moje wszystkie rzeczy, które zwykle są poskładane i poukładane na swoich miejscach, były na podłodze. Ubrania z szafy i komody były pomięte a niektóre nawet podarte, książki (które tak kocham) walały się pod łóżkiem, większość z powyrywanymi stronami i okładkami. Broń... brak. 
Jak?! Jak to nie ma broni?! Nie dość że ktoś się włamał do mojego pokoju, zniszczył mi połowę rzeczy to jeszcze tak perfidnie ukradł broń!
Zamknąłem z trzaskiem drzwi i pobiegłem w stronę sypialni rudowłosej. Krew jeszcze we mnie buzowała kiedy wpadłem jak burza, przez otwarte drzwi, do pokoju. To co tam zobaczyłem sprawiło że ponownie zatrzymałem się gwałtownie, zdębiały.
Po środku na dywanie stała Anabeth ze Stelą w prawej ręce, włosy sterczały we wszystkie strony a jej pierś unosiła się i podnosiła gwałtownie. 
A u jej stóp leżała Clary. Jej rude loki były rozsypane wokół głowy i po części przysłaniały jej spokojną, drobną buźkę.
-Anabeth?!-krzyknąłem z wyrzutem-co tu się dzieje?! 
-Jace, to nie tak jak myślisz! Clary dostała szału że nie wie o co chodzi, i że jest zamknięta w pokoju więc nałożyłam jej Runę na uśpienie-powiedziała płaczliwym tonem.
O mało co się nie uśmiechnąłem. 
-Już dobrze Ana. Chodź przeniesiemy ją na łóżko.

~~Perspektywa Lessy~~

Usłyszałam jak drzwi zamykają się za tym blondasem. Poczekałam jeszcze chwilkę i pobiegłam na korytarz, by zobaczyć czy nikt nie idzie. Nie, i całe szczęście. Wróciłam do środka i nałożyłam Stelą Runę która rozjarzy się ostrym czerwonym blaskiem gdy ktoś się będzie zbliżał. Podeszłam do chłopaka który leżał nieprzytomny na szpitalnym łóżku. 
Podniosłam jego prawą rękę, odsłoniłam ramię i przyłożyłam przezroczystą rurkę do gołej skóry. Poczułam swąd palonej skóry gdy narzędzie wypalało krwistą ścieżkę. Puściłam rękę Aleca która upadła ciężko na białą pościel.
Odczekałam chwile by Alec się obudził, ale niestety nic się nie działo. W chwili gdy już się podnosiłam by mu przywalić "z liścia" by go ocudzić, zaczął się ruszać. Wyprostowałam się i uśmiechnęłam z wyższością. Jestem genialna!

 


-Co..co się stało?-wymamrotał chłopak.
-Witam, Alexandrze Lightwoodzie- co raz szerzej się uśmiechałam.
-Kim ty jesteś?-zapytał patrząc na mnie, już rozbudzony.
-Powiedzmy tak- zniżyłam się do głośnego szeptu-Jestem malutkim planem "B" mojej pani. Tylko że ona jeszcze o mnie nie wie.





Witam! Otóż jestem z nowym rozdzialikiem! Może nie jest najlepszy ale zawsze coś, z resztą po takiej przerwie... ale wiecie że to nie moja wina ;3 
Chciałabym poprosić was o coś. Ponieważ pod ostatnimi postami było i mało wyświetleń i mało komentarzy, chciałabym by KAŻDY kto to przeczyta napisał komentarz. Nie musi być to jakiś długi, wystarczy jedna buźka :) Chce po prostu zobaczyć ile osób mnie czyta :3
Jeśli chodzi o następny rozdział to nie wiem kiedy będzie :/

I teraz to chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć :*

A! oczywiście przepraszam za jakiekolwiek błędy i chaotyczność mojego bloga. Mam nadzieje że mi wybaczycie :*

No więc tego...
Do następnego pisania 

Clary :*


x3 Liebster Blog Award

Liebster Blog Award!!!


Baaardzo bym chciała podziękować za kolejne nominacje na tym blogu od Veronica Hunter, RudaAlisson Angelika, i Mania Maja!
Nigdy nawet nie sądziłam że komuś aż tak może się spodobać mój blog! <3 Dziękuje :*

Pytania od Veronicy:
1. Twój lubiony aktor/ka?
Chyba Hugh Laurie i Jamie Campbell Bower <3
2. Twój ulubiony kolor?
Zielony <3
3. Wierzysz w reinkarnacje?
Tak, raczej tak.
4. Co sądzisz o obrazach olejnych?
Jak ktoś umie nimi malować, wychodzą przepiękne arcydzieła!
5. Czy kiedy zapamiętasz swój sen, to sprawdzasz czasami jego znaczenie/a w internecie?
Nie, nie sprawdzam.
6. Co cię zainspirowało do założenia bloga?
Twoja twórczość i blogi! <3
7. Jak byś ocenił/a mój blog w skali 0-10? 
Dałaś zbyt niską skalę! Ale jeśli mam się zmieścić w skali to 10 (do potęgi entej <3)
8. Twoja ulubiona pora roku?
Wiosna <3
9. Ile książek znajduje się w twojej biblioteczce?
Ok. 50-60 (dawno nie robiłam remanentu xD)
10. Bez jakiego napoju nie mogłabyś żyć?
 Chyba bez wody gazowanej <3 xD
11. Smak miętowy czy truskawkowy?
Truskawka :*

Pytania od RudejAlisson:
1. Najlepszy blog który czytałaś?
Nie mam, wszystkie są wspaniałe :*
2. Twoja ulubiona para książkowa?
Mam kilka ale z DA i DM to: Wessa, Clace i Malec <3
3. Jak byś mogła zmienić swoje imię, jakie byś wybrała?
Clarissa albo Charlotte (i to nie dlatego że to z DA tylko dlatego że już wcześniej je słyszałam i od razu się w nich zakochałam)
4. Jaka książka była twą pierwszą?
Był to Harry Potter, a lekturą to chyba Ania z Zielonego Wzgórza
5. Kto jest twoim idolem?
Veronica Hunter i Cassandra Clare
6. Masz jakąś zabawną historię ze swego życia? Jaką?
Hmm... mam strasznie ich dużo (jestem rozrywkową osobą xD) ale wszystkie są strasznie długie więc... xD (wybacz)
7. Książka, przez którą nie mogłaś spać po nocach?
Po wszystkich nie mogłam ale chyba najbardziej po DA i DM <3
8. Ulubiony film?
Nie mam xD lubię bardzo dużo filmów xD
9. Kim chcesz być w przyszłości?
Nastawiam się na sportowca, ale może pójdę na nauczyciela W-F ponieważ kocham sport i kocham dzieci (nawet nie duże i nieznośnie xD)
10. Czy gdy piszesz utożsamiasz wykreowaną postać ze sobą?
Tak :D
11. Czy chciałabyś się przenieść do średniowiecza? Dlaczego?
Bardzo bym chciała się przenieść w tamte czasy, by poznać tamte zwyczaje.


Pytania od Mani:
1. Ulubiona książka/książkowa seria?
Dary Anioła, Diabelskie Maszyny, Harry Potter, Rywalki i wiele, wiele innych :D
2. Pisanie to twoje hobby czy pasja?
I hobby i pasja <3
3. Dlaczego ta tematyka bloga?
To proste: kocham Dary Anioła!
4. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
Zaczęłam czytać blogi o DA 
5. Ulubiona piosenka?
One Direction-History
Adam Lambert-Runnin
Adam Lambert-Trespassing
6. Bez czego nie potrafisz żyć?
Bez KSIĄŻEK <3
7. Czarny czy biała?
Czarny <3
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Nastawiam się na sportowca, ale może pójdę na nauczyciela W-F ponieważ kocham sport i kocham dzieci (nawet nie duże i nieznośnie xD)
9. Ulubiona postać książkowa?
JACE <3
10. Skąd czerpiesz inspiracje?
Z życia :*
11. Ulubiony cytat?


A teraz pytania ode mnie:
1. Masz przyjaciela/przyjaciółkę? A może Parabatai?
2. Co lubisz najbardziej robić w wolnym czasie?
3. Ulubione danie/przekąska?
4. Ulubiony przedmiot w szkole? 
5. Masz swojego ulubionego bohatera książkowego? Jeśli tak to dlaczego go/ją lubisz?
6. Wolisz książki papierowe czy e-booki?
7. Nike czy Adidas?
8. Góry czy może?
9. Miasto czy wieś?
10. Seriale czy filmy?
11. Kochasz swoje życie? Jeśli tak to za co, a jeśli nie to czemu?

Nominuję:
http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.com/
http://death-is-only-the-beginning-tmi.blogspot.com/
http://shadowhunters-ff-p.blogspot.com/?m=1
http://daryrazjela.blogspot.com/
Niestety tylko tyle nominuje :/


A co do rozdziału... pojawi się dzisiaj wieczorem albo jutro :3 Mam nadzieje że się cieszycie <3
Do następnego 

Clary :*



















 

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 20

Rozdział 20

Ten rozdział dedykuje mojej koleżance Andżelice (ĄŻI) <3 
Kochana trzymaj się! Będzie dobrze <3


~~Perspektywa Seraphiny~~
 
Stukot moich obcasów rozchodził się po gabinecie z głuchym echem, gdy chodziłam nerwowo w kółko, robiąc po woli "drużkę" w podłodze. Co chwila spoglądałam na zegarek który wskazywał za kwadrans piąta nad ranem. 

Potrząsnęłam ze złością głową, tak że czarne loki zasłoniły mi twarz. Odgarnęłam je ze niecierpliwieniem i mój wzrok zatrzymał się na ciele mężczyzny w rogu pokoju.
Po dzisiejszej rannej wiadomości, o stanie Alexandra, postanowiłam się rozerwać w śród Przyziemnych. Ubrałam się w najseksowniejsze rzeczy, umalowałam się i wyszłam do klubu. Niestety tutaj nie było takiego klubu jak sławne Pandemonium w Nowym Jorku. Jedyne miejsce do którego mogłam się udać to park. Był to strzał w dziesiątkę. 

Widziałam jak wielu facetów dosłownie ślini się na mój widok i nawet kilku było na tyle odważnych by do mnie podejść, ale tylko jeden okazał się choć w najmniejszym stopniu godny spędzenia trochę ze mną czasu. 
Teraz jego marne ciało leżało u mnie jak jakieś szmaty. On skończył marnie ale ja miałam choć trochę zabawy.

Ale teraz koniec z radością. Ważniejszy jest teraz mój mały eksperyment. Jeszcze dobrze by było gdybym dostała znowu raport...


Nagle drzwi do gabinetu stanęły otworem a w nich ukazał się zmachany nastolatek. Wiedziałam że jest to tylko gra aktorska, bo demony ani nie są ludźmi ani się nie męczą. Nie mniej jednak, ja też byłam teraz w skorupie ludzkiej postaci.


-Pani- wysapał- Alec... To znaczy Alexander stracił przytomność koło pierwszej w nocy, ale pół godziny temu się obudził. I jest gotowy.-powiedział z uśmieszkiem. Złym uśmieszkiem.

-Wspaniale. Idź do niego i przygotuj go. Ja tam pojawię się za dziesięć minut... Mam coś jeszcze do załatwienia.

Mat ukłonił się krótko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Ja podeszłam szybko do biurka i wzięłam telefon z blatu.
Z uśmiechem na twarzy wybrałam numer i po trzech dzwonkach usłyszałam piękny głos.

-Tak, Pani?

-Czas na ciebie Williamie. Teraz twoja kolej-powiedziałam z wielkim demonicznym uśmiechem na twarzy. 

-Oczywiście-odpowiedział też ze śmiechem i rozłączył się. Ja też odłożyłam telefon na miejsce i klasnęłam w dłonie.

Nareszcie. 
Mój plan idzie tak jak powinien.


~~Perspektywa Clary~~


-Clary, potrzebne ci coś? Chce ci się pić?-usłyszałam głos Anabeth.
 -Nie, Ana. Nic nie chce, dziękuję-odpowiedziałam ze znużeniem to samo co pięć minut temu. Każdy się mnie pytał czy czegoś nie chce, czy czegoś nie potrzebuje i to co pięć minut temu.
 -Nie denerwuj się, my tylko się o ciebie troszczymy-teraz z kolei odezwał się Jace. 
 -Wiem Jace. Przepraszam cie Anabeth.-powiedziałam do niej... przynajmniej taką miałam nadzieje. Sądząc po głosach, dziewczyna siedziała po mojej lewej stronie a chłopak po prawej. Niestety nie byłam pewna bo... bo nic nie widziałam.
 -Clary nie załamuj się. Ktoś coś na pewno znajdzie. Nie martw się-poczułam klepanie po lewej dłoni. Czyli miałam rację.
 -Pamiętaj, że jeszcze Magnus nam pomaga. To na prawdę dużo, bo ma wielu znajomych którzy mogą coś wiedzieć. W końcu żyje wiecznie, jest czarownikiem i w ogóle-dodał Jace. Nie widziałam jego twarzy (widziałam tylko ciemność) ale, jeśli się nie przesłyszałam, to w jego głosie był smutek. Ale nie taki jak u każdego. Ten smutek był osobliwy. Jakby zawierał tajemnicę która zżera Jace`a od środka. 
-Jace, a gdzie Alec? Obudziłam się dzisiaj rano, a on do tej pory nie przyszedł- zapytałam nagle. Wiedziałam że już jest wieczór i dlatego musiałam się zapytać. Bo chyba to, że mnie pocałował coś znaczyło prawda? A może stwierdził że nie jestem warta większego zachodu... Nie. Nie myśl tak. Na pewno tak nie jest. On taki nie jest.
 A skąd wiesz? Znasz go tylko dwa dni, po czym przez dwa tygodnie albo cie nie było albo byłaś nie przytomna. Odezwał się głosik w mojej głowie.
Przymknij się. Rozkazałam mu.
 Prawie od razu zostałam poinformowana co się stało i że tej szklanki i liściku nie zostawił mi Alec. 
Ale jeśli nie on, to kto by się pod niego podszywał i dawał mi zatrutą wodę po której oślepnę? 
Po moim pytaniu zapadła cisza. 
-Halo? Odpowie mi ktoś?-zapytałam.
 -Clary...- Anabeth podniosła się z krzesła i usiadła na łóżku obok mnie-musisz coś wiedzieć...
W tej chwili po Instytucie rozległ się głośny dzwon. Podskoczyłam nie wiedząc o co chodzi.
 -Spokojnie, to tylko dzwonek do drzwi wejściowych-odpowiedział Jace na moje niezadane pytanie. Tylko kiwnęłam głową.
-Ana, zaczęłaś coś mówić...-chciałam przywrócić rozmowę na temat Aleca ale przeszkodził mi teraz krzyk dochodzący z dołu Instytutu.
Usłyszałam jak Jace zerwał się na równe nogi i chyba wyjął Seraficki nóż... skąd ja wiem że to seraficki nóż?!
-Anabeth, zostań tutaj z Clary. Masz jakąś broń?-zapytał Jace.
-Tak, nie martw się-zapewniła go dziewczyna. Drzwi się zamknęły a ja z Aną siedziałam po cichu nasłuchując jakichkolwiek odgłosów, może nawet walki.
-Jak myślisz kto krzyczał?-zapytałam po dłuższej chwili.
-Nie mam pojęcia, Clary. Nie mam pojęcia...

~~Perspektywa Jace`a~~

Gdy wybiegłem z Inferii skierowałem się do krętych schodów. Zastanawiałem się chwile czy zbiec czy zeskoczyć na sam dół. Wybrałem jednak skok. Wylądowałem cicho jak kot po czym zgarbiony przeszedłem przez korytarz i skryłem się za kolumną. 
Usłyszałem głosy.
-Ale... Ale jak to możliwe?-zapytała się Tessa. Wyjrzałem zza kolumny i... oniemiałem.
W drzwiach stał chłopak, nie starszy niż dwadzieścia lat o czarnych włosach i fiołkowych oczach które było widać z daleka. Coś w jego wyglądzie było znajome. Potem wzrok skierowałem na jego ręce. Kogoś trzymał. Nieprzytomnego albo martwego.
Dopiero kiedy się przyjrzałem, poznałem tak dobrze znaną mi sylwetkę. 
Na Anioła...
Po tak długiej niewiedzy, oto się pojawił... na czyichś rękach. Nieprzytomny albo... 
Oto jest...
Mój parabatai...


Hej, ludziska! Powróciłam z rozdziałem! (nie szczególnym ale jakoś ujdzie xD)
Pierwsza sprawa to chciałam wam podziękować za 8 900 wyświetleń! Jesteście kochani <3
Druga jest taka że chciałam was poinformować że idę do szpitala i niestety nie będę miała dostępu do komputera więc następny rozdział pojawi się nie wcześniej niż za tydzień :/
A trzecia jest taka że pod ostatnim rozdziałem było mało wyświetleń więc daje wam LINKA do rozdziału 19 i zachęcam do komentowania.
No i to już wszystko <3
Do następnego rozdziału :* 


P.S. Chciałabym zaprosić was do czytania WSPANIAŁEGO bloga Veronicy Hunter To love is to destroy, and that to be loved is to be the one destroyed. Ten kto nie czytał, niech nie zwleka <3 

Clary :*


















czwartek, 21 stycznia 2016

Rozdział 19

Rozdział 19

~~Perspektywa Jace`a~~

 Siedziałem na łóżku w swoim pokoju kiedy usłyszałem ciche pukanie. Gdyby nie Runy, mógłbym ich nawet nie usłyszeć. Po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyłem wsuwającą się głowę z burzą jasnych włosów.


-Mogę wejść?-zapytała Anabeth cichutko.


Nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową. Otworzyła drzwi szerzej i wślizgnęła się do pokoju. Zamknęła je za sobą z kliknięciem po czym podeszła do łóżka i tam stanęła.


-Jace? Wszystko w porządku?-mówiła z troską. Podniosłem głowę i spojrzałem jej w oczy. One także wyrażały niepokój i smutek. Miała wielkie cienie pod oczami po nie przespanej nocy. Tak samo jak ja.


-Nie, nic mi nie jest-mruknąłem, tylko po to by ją uspokoić. Niestety, nie uwierzyła mi.


-Przecież widzę, że coś jest nie…-i nie zdążyła już nic powiedzieć bo złapałem ją za rękę, ciągnąc w dół. Impet sprawił że położyłem się na łóżku a Ana nakryła mnie swoim pięknym ciałem. Gdy nasze usta się spotkały, byliśmy nieruchomo. Dopiero po chwili dziewczyna zaczęła powoli i delikatnie ruszać swoimi wargami, jak by nie była pewna jak ja zareaguje. Uśmiechnąłem się. Zrobiłem obrót i teraz to ona leżała na materacu a ja się pochylałem kilka centymetrów nad nią. 
-Jace...-szepnęła po czym się uśmiechnęła. Znowu złączyliśmy nasze wargi w namiętnym pocałunku. 
  

Moje ręce zaczęły błądzić po jej ciele po drodze odpinając guziki jej bluzki. Ustami powędrowałem po linij jej szczęki, w dół po szyi. Następnie przeniosłem się na obojczyk i niżej. Poczułem jak jej szczupłe palce wplatają się w moje włosy, delikatnie prostując loki na karku. 
Sprawy zapewne potoczyły by się dalej gdyby nie...
-Jace!-usłyszałem krzyk i walenie w drzwi które się otworzyły. W progu stanął nie kto inny, jak Isabelle. Chyba nie zrobiła sobie nic z tego w jakiej sytuacji nas znalazła-Jace, mama cie woła. Ciebie też Anabeth- tu wskazała na blondynkę która cały czas znajdowała się pode mną.

-A o co chodzi, Izzy?-Zapytałem, prostując się, żeby odwrócić jej uwagę od Any, która z wypiekami na policzkach zapinała pośpiesznie guziki bluzki.
 
-Domyśli się.-powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Po tych słowach wyszła zamykając za sobą drzwi. 

Wiedziałem od razu o co chodzi.
Clary.
Spojrzałem na Anabeth która już stała prosto. Jej włosy były ułożone, bluzka zapięta i wygładzona. Wyciągnąłem rękę którą w pośpiechu ujęła i razem wyszliśmy z mojego pokoju.


Izzy powiedziała że Maryse nas oczekuje, ale nie powiedziała gdzie, więc najpierw poszliśmy do biblioteki. Nikogo tam nie zastaliśmy. Skierowaliśmy się do Inferii.
Gdy byliśmy już na korytarzu gdzie znajdowała się sala szpitalna usłyszeliśmy płacz. Wytężyłem jeszcze bardziej słuch by się upewnić że to dzieje się naprawdę

Tak. Ktoś na pewno płakał.

Serce zabiło mi szybciej. Coś się stało Clary. Jestem tego pewien. I jak gdyby Ana usłyszała moje myśli, uścisnęła mocnej moją dłoń i to ona pociągnęła mnie do otwartych drzwi.
W pierwszej chwili nie zobaczyłem nic. Przez wielkie okna wychodzące na wschód raziły promienie wchodzącego słońca. 
Po chwili moje oczy się już przyzwyczaiły do blasku i moim oczom ukazał się mały tłum ludzi otaczających łóżko. 
No może nie zupełnie tłum SAMYCH ludzi.
Przy górze łóżka stała matka Clary, Tessa. Na przeciwko niej stała Maryse, a u jej boku Robert. Następnie Isabelle opierała się o tors Magnusa. Pod ścianą, na kanapie, siedziała Lessa i Max, rozmawiając ze sobą po cichu. Ale nie tylko oni byli w pomieszczeniu. W nogach łóżka stało trzech Cichych braci. Ich głowy w popielatych kapturach zwróciły się w naszą stronę gdy weszliśmy razem z Anabeth.
Ale to co najbardziej przykuło moją uwagę, gdy Tessa odwróciła zapłakaną twarz żeby zobaczyć co się dzieje, to rude loki które niesamowicie się odcinały na czystej bieli pościeli i koszuli nocnej. A ich właścicielka nie leżała, tak jak przez kilkanaście ostatnich dni. Siedziała, obejmowana przez matkę i z dłonią Maryse na ramieniu.
Clary.
Stałem jakby zamrożony. Zobaczyłem że zmiennokształtna nachyla się do ucha dziewczyny której twarz od razu zwraca się w moją stronę. 
Ale nie mogła mnie zobaczyć. Jej piękny zielony kolor oczu, zmienił się na szary. Wodziła niewidzącym wzrokiem trochę na prawo ode mnie jak by za wszelkie skarby świata chciała mnie zobaczyć. Po chwili opuściła głowę a  na pościel kapnęły dwie wielkie łzy. Poczułem jak dłoń Any wysuwa się z mojej by mogła swobodnie podejść do Clary. 
-Jace? Jesteś tu?-zapytała Clary, cichutkim głosem cały czas ze spuszczoną głową. A ja miałem ochotę krzyczeć. Ze szczęścia, złości, smutku i bezradności. Ale opanowałem się i odpowiedziałem spokojnym głosem...przynajmniej się starałem.
-Tak. Jestem tu Clary.




Powrót! Po jakże długiej przerwie... znowu siły wyższe... ale ważne że jestem...! Rozdział krótki i nic się praktycznie nie dzieje, oprócz przebudzenia Clary. Zakończenie też mi nie wyszło tak jak chciałam... no ale cóż... :3
I mam takie pytanko... właśnie skończyłam czytać DM (podpowiem że już czwarty raz czytałam xD)  i tak się zryczałam, tyle chusteczek zmarnowałam... więc moje pytanko: Czy wy płakaliście na którymś momencie czy to DA czy DM albo innych książek? Jeśli tak to napiszcie w komentarzach :*

P.S. Przepraszam za taki nijaki wygląd LBA ale komputer się buntuje i nic już nie chce poprawić... :/

No... to już chyba wszystko...
Do napisania :*

Clary :*