Rozdział 19
~~Perspektywa Jace`a~~
Siedziałem na łóżku w swoim pokoju kiedy usłyszałem ciche
pukanie. Gdyby nie Runy, mógłbym ich nawet nie usłyszeć. Po chwili drzwi się
uchyliły i zobaczyłem wsuwającą się głowę z burzą jasnych włosów.
-Mogę wejść?-zapytała Anabeth cichutko.
Nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową. Otworzyła drzwi
szerzej i wślizgnęła się do pokoju. Zamknęła je za sobą z kliknięciem po czym
podeszła do łóżka i tam stanęła.
-Jace? Wszystko w porządku?-mówiła z troską. Podniosłem głowę
i spojrzałem jej w oczy. One także wyrażały niepokój i smutek. Miała wielkie
cienie pod oczami po nie przespanej nocy. Tak samo jak ja.
-Nie, nic mi nie jest-mruknąłem, tylko po to by ją uspokoić.
Niestety, nie uwierzyła mi.
-Przecież widzę, że coś jest nie…-i nie zdążyła już nic
powiedzieć bo złapałem ją za rękę, ciągnąc w dół. Impet sprawił że położyłem
się na łóżku a Ana nakryła mnie swoim pięknym ciałem. Gdy nasze usta się
spotkały, byliśmy nieruchomo. Dopiero po chwili dziewczyna zaczęła powoli i
delikatnie ruszać swoimi wargami, jak by nie była pewna jak ja zareaguje.
Uśmiechnąłem się. Zrobiłem obrót i teraz to ona leżała na materacu a ja się
pochylałem kilka centymetrów nad nią.
-Jace...-szepnęła po czym się uśmiechnęła. Znowu złączyliśmy nasze wargi w namiętnym pocałunku.
Moje ręce zaczęły błądzić po jej ciele po drodze odpinając guziki jej bluzki. Ustami powędrowałem po linij jej szczęki, w dół po szyi. Następnie przeniosłem się na obojczyk i niżej. Poczułem jak jej szczupłe palce wplatają się w moje włosy, delikatnie prostując loki na karku.
Sprawy zapewne potoczyły by się dalej gdyby nie...
-Jace!-usłyszałem krzyk i walenie w drzwi które się otworzyły. W progu stanął nie kto inny, jak Isabelle. Chyba nie zrobiła sobie nic z tego w jakiej sytuacji nas znalazła-Jace, mama cie woła. Ciebie też Anabeth- tu wskazała na blondynkę która cały czas znajdowała się pode mną.
-A o co chodzi, Izzy?-Zapytałem, prostując się, żeby odwrócić jej uwagę od Any, która z wypiekami na policzkach zapinała pośpiesznie guziki bluzki.
-Domyśli się.-powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Po tych słowach wyszła zamykając za sobą drzwi.
Wiedziałem od razu o co chodzi.
Clary.
Spojrzałem na Anabeth która już stała prosto. Jej włosy były ułożone, bluzka zapięta i wygładzona. Wyciągnąłem rękę którą w pośpiechu ujęła i razem wyszliśmy z mojego pokoju.
Izzy powiedziała że Maryse nas oczekuje, ale nie powiedziała gdzie, więc
najpierw poszliśmy do biblioteki. Nikogo tam nie zastaliśmy. Skierowaliśmy się
do Inferii.
Gdy byliśmy już na korytarzu gdzie znajdowała się sala
szpitalna usłyszeliśmy płacz. Wytężyłem jeszcze bardziej słuch by się upewnić że to dzieje się naprawdę
Tak. Ktoś na pewno płakał.
Serce zabiło mi szybciej. Coś się stało Clary. Jestem tego
pewien. I jak gdyby Ana usłyszała moje myśli, uścisnęła mocnej moją dłoń i to
ona pociągnęła mnie do otwartych drzwi.
W pierwszej chwili nie zobaczyłem nic. Przez wielkie okna wychodzące na wschód raziły promienie wchodzącego słońca.
Po chwili moje oczy się już przyzwyczaiły do blasku i moim oczom ukazał się mały tłum ludzi otaczających łóżko.
No może nie zupełnie tłum SAMYCH ludzi.
Przy górze łóżka stała matka Clary, Tessa. Na przeciwko niej stała Maryse, a u jej boku Robert. Następnie Isabelle opierała się o tors Magnusa. Pod ścianą, na kanapie, siedziała Lessa i Max, rozmawiając ze sobą po cichu. Ale nie tylko oni byli w pomieszczeniu. W nogach łóżka stało trzech Cichych braci. Ich głowy w popielatych kapturach zwróciły się w naszą stronę gdy weszliśmy razem z Anabeth.
Ale to co najbardziej przykuło moją uwagę, gdy Tessa odwróciła zapłakaną twarz żeby zobaczyć co się dzieje, to rude loki które niesamowicie się odcinały na czystej bieli pościeli i koszuli nocnej. A ich właścicielka nie leżała, tak jak przez kilkanaście ostatnich dni. Siedziała, obejmowana przez matkę i z dłonią Maryse na ramieniu.
Clary.
Stałem jakby zamrożony. Zobaczyłem że zmiennokształtna nachyla się do ucha dziewczyny której twarz od razu zwraca się w moją stronę.
Ale nie mogła mnie zobaczyć. Jej piękny zielony kolor oczu, zmienił się na szary. Wodziła niewidzącym wzrokiem trochę na prawo ode mnie jak by za wszelkie skarby świata chciała mnie zobaczyć. Po chwili opuściła głowę a na pościel kapnęły dwie wielkie łzy. Poczułem jak dłoń Any wysuwa się z mojej by mogła swobodnie podejść do Clary.
-Jace? Jesteś tu?-zapytała Clary, cichutkim głosem cały czas ze spuszczoną głową. A ja miałem ochotę krzyczeć. Ze szczęścia, złości, smutku i bezradności. Ale opanowałem się i odpowiedziałem spokojnym głosem...przynajmniej się starałem.
-Tak. Jestem tu Clary.
Powrót! Po jakże długiej przerwie... znowu siły wyższe... ale ważne że jestem...! Rozdział krótki i nic się praktycznie nie dzieje, oprócz przebudzenia Clary. Zakończenie też mi nie wyszło tak jak chciałam... no ale cóż... :3
I mam takie pytanko... właśnie skończyłam czytać DM (podpowiem że już czwarty raz czytałam xD) i tak się zryczałam, tyle chusteczek zmarnowałam... więc moje pytanko: Czy wy płakaliście na którymś momencie czy to DA czy DM albo innych książek? Jeśli tak to napiszcie w komentarzach :*
P.S. Przepraszam za taki nijaki wygląd LBA ale komputer się buntuje i nic już nie chce poprawić... :/
No... to już chyba wszystko...
Do napisania :*
Clary :*
Po chwili moje oczy się już przyzwyczaiły do blasku i moim oczom ukazał się mały tłum ludzi otaczających łóżko.
No może nie zupełnie tłum SAMYCH ludzi.
Przy górze łóżka stała matka Clary, Tessa. Na przeciwko niej stała Maryse, a u jej boku Robert. Następnie Isabelle opierała się o tors Magnusa. Pod ścianą, na kanapie, siedziała Lessa i Max, rozmawiając ze sobą po cichu. Ale nie tylko oni byli w pomieszczeniu. W nogach łóżka stało trzech Cichych braci. Ich głowy w popielatych kapturach zwróciły się w naszą stronę gdy weszliśmy razem z Anabeth.
Ale to co najbardziej przykuło moją uwagę, gdy Tessa odwróciła zapłakaną twarz żeby zobaczyć co się dzieje, to rude loki które niesamowicie się odcinały na czystej bieli pościeli i koszuli nocnej. A ich właścicielka nie leżała, tak jak przez kilkanaście ostatnich dni. Siedziała, obejmowana przez matkę i z dłonią Maryse na ramieniu.
Clary.
Stałem jakby zamrożony. Zobaczyłem że zmiennokształtna nachyla się do ucha dziewczyny której twarz od razu zwraca się w moją stronę.
Ale nie mogła mnie zobaczyć. Jej piękny zielony kolor oczu, zmienił się na szary. Wodziła niewidzącym wzrokiem trochę na prawo ode mnie jak by za wszelkie skarby świata chciała mnie zobaczyć. Po chwili opuściła głowę a na pościel kapnęły dwie wielkie łzy. Poczułem jak dłoń Any wysuwa się z mojej by mogła swobodnie podejść do Clary.
-Jace? Jesteś tu?-zapytała Clary, cichutkim głosem cały czas ze spuszczoną głową. A ja miałem ochotę krzyczeć. Ze szczęścia, złości, smutku i bezradności. Ale opanowałem się i odpowiedziałem spokojnym głosem...przynajmniej się starałem.
-Tak. Jestem tu Clary.
Powrót! Po jakże długiej przerwie... znowu siły wyższe... ale ważne że jestem...! Rozdział krótki i nic się praktycznie nie dzieje, oprócz przebudzenia Clary. Zakończenie też mi nie wyszło tak jak chciałam... no ale cóż... :3
I mam takie pytanko... właśnie skończyłam czytać DM (podpowiem że już czwarty raz czytałam xD) i tak się zryczałam, tyle chusteczek zmarnowałam... więc moje pytanko: Czy wy płakaliście na którymś momencie czy to DA czy DM albo innych książek? Jeśli tak to napiszcie w komentarzach :*
P.S. Przepraszam za taki nijaki wygląd LBA ale komputer się buntuje i nic już nie chce poprawić... :/
No... to już chyba wszystko...
Do napisania :*
Clary :*
Czy płakałam ? A śmierć Jace'a nad jeziorem Lyn to nic ? POTOK GÓRSKI TO ZE MNIE ZROBIŁO OT CO !
OdpowiedzUsuńhttp://shadowhunters-ff-p.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńNominuje cię do LBA, więcej info u mnie na blogu.
I zapraszam na 6 rozdział!
Ps:Komentarz na temat rozdziału za chwilę xd
Rozdział zajebisty! XD
OdpowiedzUsuńJace+Anabeth-Na to czekałam!
Kocham cię za ten rozdział XD
Już się nie mogę doczekać nexta!!
Cudowny rozdział! Czekam na next =D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czy płakałam? Tak. Raz przy śmierci Jace'a w Da, a drugi raz podczas opisu śmierci Willa w DM. Czekam na nekst.
OdpowiedzUsuńbłagam cie chce aby clary i jace byli ze sobą. Zawsze gdy czytam blogi są o tym że jace stracił pamieć i nie pamiętał clary a ona znikneła itp itd. Dlatego błagam na kolanach aby byli razem
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńRozdział boski <3
OdpowiedzUsuńTak płakałam wiele wiele razy
Czekam na next <3
Cudownie piszesz ☺rozdział świetny😊 fajny pomysł na DA 😄 nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów
OdpowiedzUsuń~Gwiazdka1