niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 2



2
Książę z bajki

Clary obudziła się strasznie bolała ją prawa ręka a w głowie czuła pulsujący ból. Nie jasno zdawała sobie sprawę z tego, że jest niesiona na rękach.
-Nadal nie mogę uwierzyć, to zrobiłaś Isabelle!-usłyszała gniewny głos chłopaka tuż nad sobą-pewnie to on ją niósł.-Tata ci powiedział, że jest dla nas bardzo ważna.
-Oj już. Nie mogłam znieść już jej paplaniny…-usłyszała znowu ten sam, teraz lekko zirytowany głosy dziewczyny która ją trzymała w domu.
-Izzy, mogłaś ją zamienić w wyklętą!-krzykną już nie na żarty zdenerwowany chłopak- Wiesz co by nam zrobiło Clave?
-Okej, okej zrobiłam źle, ale jak widzisz nic jej nie jest.
-Jest nie przytomna, Iz.
-Ale nie umarła ani nie zamieniła się w wyklętą. To znaczy, że jest Nocnym Łowcą.
-Albo miała dużo szczęścia, tak samo jak ty.-odparł z lekka zirytowany Alec.-Dobrze, że jest taka mała i lekka. Łatwo mi jest nią nieść.
Clary nie rozumiała. Nocny Łowca? Co albo kto to jest? Wyklęci? Mogła umrzeć? Nie dane było jej dłużej pomyśleć bo znowu zemdlała.

***

Clary ocknęła się w ciemnym pomieszczeniu na twardej, blaszanej podłodze. Wstała powoli spodziewając się zawrotów głowy. Nic. Wstała, i rozejrzała się po malutkim pokoju. Nagle połączyła wątki i uświadomiła sobie, że jest w aucie. Albo raczej w furgonetce. Ale mniejsza o to. Trzeba się z stąd wydostać, i to szybko. Doszła po cichu do drzwi i w duchu się modliła żeby nie były zamknięte ani żeby nikt nie czekał na zewnątrz.
Chyba została wysłuchana bo drzwi były otwarte i nikogo nie było przed autem. Gdy nogi Clary znalazły się na asfalcie, rozejrzała się czy nikt jej nie widział. Nie, i całe szczęście. Teraz trzeba z stąd odejść.
Ale nagle pomyślała o Matcie. O mój Boże! Co się z nim stało? Clary sama tam nie wróci bo znowu ją złapią, ale zostawić go tak samego…?
Tessa! Matka Clary pracowała w sklepie z ubraniami, dwie przecznice stąd. Rozejrzała się jeszcze raz, a potem pobiegła ile sił w nogach w stronę sklepu. Gdy przebiegła około pięćdziesięciu metrów, odwróciła się, ciągle biegnąc, w stronę samochodu z którego uciekła. Właśnie wychodziła z niego dziewczyna z bardzo długimi, czarnymi włosami związanymi w kitkę na czubku głowy. Chyba zorientowali się, że mnie nie ma, pomyślała Clary. Nagle zderzyła się z czymś, a raczej z kimś. Upadając na chodnik mocno uderzyła się w głowę.
-Oj, chyba zabolało.-nad nią pochylał się… tak to był anioł w czarnym stroju! Jego złote, kręcone włosy otaczała biała poświata (bo chyba sobie jej nie wymyśliła, no nie?) , a jego złote...tak złote oczy wpatrywały się w nią z troską. Natomiast jego usta układały się w zadziorny uśmieszek.
-Ty…-wymamrotała, bo coraz bardziej kręciło jej się w głowie-Ty jesteś aniołkiem…
-Nie-odpowiedział blondyn-jestem twoim Księciem z Bajki.
Po tych słowach Clary po raz trzeci w tym dniu, straciła przytomność.


Heejka <3 wybaczcie że taki krótki rozdział. Nie bijcie! Obiecuje, że następny będzie dłuższy! I wybaczcie za błędy, ale nie zdążyłam już sprawdzić... Doszłam do wniosku, że rozdziały będą się pojawiać co dwa dni :) Ale jeśli wiem że nie dodam w danym dniu to spodziewajcie się dzień wcześniej :) I mam do was prośbę... komentujcie bo to dla mnie duuużo znaczy <3 i mam nadzieje że się wam podoba :) 
Możecie też mnie krytykować (a raczej musicie) !!! To też jest motywacja! 
No to do następnego pisania ;3
Clary

4 komentarze: