6
Zapoznania
~~Perspektywa Jace'a~~
-Isabelle! Izzy!-krzyczałem i waliłem pięściami w jej drzwi ale ona tego nie słyszała bo słuchała tej cholernej muzyki!-Isabelle! Jeśli zaraz nie wyjdziesz z tego pokoju to...-i urwałem z pięścią o włos od nosa Izzy.
-To co?-zapytała czarnowłosa- Czego chcesz Jace?- zapytała ze znużeniem opierając się biodrem o futrynę drzwi. Była ubrana w czarną obciskającą bluzkę na ramiączka i krotkie, czerwone getry.
-Maryse prosi abyś ty i Alec zeszli do biblioteki i lepiej poznali Clary, bo trochę tu pobędzie...
-Dobrze. A przyjechała już Anabeth?-nagle ożywiona Iz uśmiechnęła się.
Ona i Ana były przyjaciółkami.
-Tak. Poszła do biblioteki żeby przywitać się z Maryse. Ty też tam idź. Ja idę po Alecka...
-Już nie musisz-Alec pojawił się przy mnie jak duch.
-Skąd się tu wziąłeś?-zapytałem zdziwiony.
-Usłyszałem jak walisz w drzwi mojej siostry więc wyjżałem i zobaczyłem całe to zamieszanie...
-To dobrze, ze jesteś. Isabelle zbieraj się-powiedziałem podirytowany.
Gdy Iz weszła się ogarnąć, czyli się malować, uczesać i takie tam babskie rzeczy Alec zapytał:
-A tak w ogóle to gdzie i po co idziemy?
-Chyba pamiętasz Clarissę?
-Oczywiście-powiedział z uśmiechem.
-Maryse twierdzi że macie ją lepiej poznać bo trochę tu pomieszka.
-Aha. To fajnie.-Alec coraz bardziej się uśmiechał co wcale mi się nie podobało.
-Dlaczego fajnie?-zapytałem starając się ukryć delikatną złość.
-No jest ładna, zgrabna... no i odważna. -powiedział z podziwem.
-Odważna?-zapytałem zdziwiony. Ładna (wręcz piękna... Jace!) I zgrabna owszem ale odważna?
-Noo... nie wszyscy by uciekli z wozu ludzi którzy od tak wchodzą do jego domu i pozbawiają go przytomności.
-No tak...-zamyślony słowami Alecka, nie zauważyłem kiedy Isabelle wyszła ze swojego pokoju. Ruszyliśmy do biblioteki. Alec i Izzy rozmawiali o czymś ale nie słuchałem ich. Byłem zajęty moim parabatai oraz Clary.
Może to lepiej, że to Alec będzie z rudowłosą a nie ja? W końcu ja mam Anabeth a Alec nikogo...
Tak... Tak chyba będzie najlepiej. A po za tym kiedy będą parą Clary zawsze będzie blisko swojego chłopaka, a tak się składało że Alec jest mi bliższy niż brat więc będzie blisko mnie!
O dziwo ta myśl poprawiła mi humor.
Moje rozmyślania przerwało dotarcie do wielkich dębowych drzwi biblioteki. Gdy Izzy je otworzyła, zobaczyłem coś co sprawiło że stanąłem jak wmurowany.
W pomieszczeniu były Clary i Maryse, i tak jak ja stały zszokowane. A pomiędzy nimi stał nie kto inny jak Anabeth.
-Och! Już jesteś Jace! Clary, a oto mój ukochany Jace Wayland.
...1...
...2...
...3...
O...O K@#¡A ! Wiedziałem że tak będzie! Coś ty im, Na Anioła, nagadała Anabeth!? Ty diable w ciele anioła!
Cały gotowałem się w środku, ale na głos, dosyć spokojnie (przynajmiej się starałem) powiedziałem:
-Tak Anabeth. Jestem. A to Clary, są Izabella i Alec Lighwood.-mówiąc to pokazałem na rodzeństwo a oni kiwneli głowami.
-Cześć.
-Hej.
Stałam tak przez chwilę.
Sztywno.
Nieruchomo.
Nagle drzwi się otworzyły i do biblioteki wszedł Jace. Gdy zauważył co się tu dzieje stanął tak jak ja i Maryse.
Za nim weszła dziewczyna. Była piękna. Jej długie, kruczo czarne włosy sięgały kolan mimo że miała je upięte wysoko na głowie w kitke. Ciemne oczy były na pięknej, idealnej twarzy. Była wysoka i szczupła. Jej skórę (od autorki; wszyscy Nocni Łowcy mieli runy na sobie xD nie wiem czemu nie napisałam tego wcześniej. Wybaczcie!) pokrywały czarne tatuaże. Runy. Była ubrana w czarną obciskającą bluzkę na ramiączka i czarne getry. Obok niej stał chłopak o takich samych czarnych włosach ale miał piękne błękitne oczy. Był wysoki i szczupły ale umięśniony tak jak Jace. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy.
I wtedy odezwała się Anabeth...
-Och! Już jesteś Jace! Clary, a oto mój ukochany Jace Wayland.-przedstawiła go Anabeth.
W tamtym momęcie ledwo się powstrzymałam od wykrzyknięcia:
"Wiem debilko! Byłam z nim w jednym łóżku. Ale nie po to co ty! Bo ty już się pewnie z nim ruchałaś prawda?! Jesteś z tego powodu szczęśliwa?! Bo ja bardzo!" Ale BARDZO, BARDZO trudno się opanowałam.
-Tak Anabeth. Jestem. A to Clary, są Isabelle i Alec Lighwood-mówiąc to pokazał na rodzeństwo a oni kiwneli mi głowami.
-Cześć- powiedziała Isabelle
-Hej- Alec usmiechnął się do mnie miło.
Maryse nagle się ockneła. Potrząsnęła głową i powiedziała:
-To ja pójdę po jeszcze jedną filiżanke a potem musimy porozmawiać.-ostatnie słowa wypowiedziala patrząc na mnie. Przestraszyłam się... chodziło o coś ważnego.
Gdy Maryse wyszła nastała krępująca cisza. W końcu przerwał ją Alec.
-Too... mhm... Clary... Może opowiesz nam trochę o sobie? Chętnie cię poznamy, prawda?-popatrzył po swoich towarzyszach a oni pokiwali z chęcią głowami. Tylko Anabeth coś zaczęła coś marudzić pod nosem ale Jace na nią spojrzał i zamilkła.
Wzięłam więc głęboki oddech i zaczęłam opowieść...
Tak tak, teraz rozdziały miały pojawiać się rzadziej a tu pojawia się z dnia na dzień xD nie wiem jak to robię i nie wiem ile takie coś potrwa xD
Co do rozdziału... hmm... nic się nie dzieję i jest nudny... i krótki!
Mam nadzieję ze mi wybaczycie!
A i wybaczcie za błędy ale na telefonie trudno się piszę a nie zawsze mi poprawia xD
No to Chyba wszystko...
Do następnego pisania
Clary
Może to lepiej, że to Alec będzie z rudowłosą a nie ja? W końcu ja mam Anabeth a Alec nikogo...
Tak... Tak chyba będzie najlepiej. A po za tym kiedy będą parą Clary zawsze będzie blisko swojego chłopaka, a tak się składało że Alec jest mi bliższy niż brat więc będzie blisko mnie!
O dziwo ta myśl poprawiła mi humor.
Moje rozmyślania przerwało dotarcie do wielkich dębowych drzwi biblioteki. Gdy Izzy je otworzyła, zobaczyłem coś co sprawiło że stanąłem jak wmurowany.
W pomieszczeniu były Clary i Maryse, i tak jak ja stały zszokowane. A pomiędzy nimi stał nie kto inny jak Anabeth.
-Och! Już jesteś Jace! Clary, a oto mój ukochany Jace Wayland.
...1...
...2...
...3...
O...O K@#¡A ! Wiedziałem że tak będzie! Coś ty im, Na Anioła, nagadała Anabeth!? Ty diable w ciele anioła!
Cały gotowałem się w środku, ale na głos, dosyć spokojnie (przynajmiej się starałem) powiedziałem:
-Tak Anabeth. Jestem. A to Clary, są Izabella i Alec Lighwood.-mówiąc to pokazałem na rodzeństwo a oni kiwneli głowami.
-Cześć.
-Hej.
***
~~perspektywa Clary~~
Stałam tak przez chwilę.
Sztywno.
Nieruchomo.
Nagle drzwi się otworzyły i do biblioteki wszedł Jace. Gdy zauważył co się tu dzieje stanął tak jak ja i Maryse.
Za nim weszła dziewczyna. Była piękna. Jej długie, kruczo czarne włosy sięgały kolan mimo że miała je upięte wysoko na głowie w kitke. Ciemne oczy były na pięknej, idealnej twarzy. Była wysoka i szczupła. Jej skórę (od autorki; wszyscy Nocni Łowcy mieli runy na sobie xD nie wiem czemu nie napisałam tego wcześniej. Wybaczcie!) pokrywały czarne tatuaże. Runy. Była ubrana w czarną obciskającą bluzkę na ramiączka i czarne getry. Obok niej stał chłopak o takich samych czarnych włosach ale miał piękne błękitne oczy. Był wysoki i szczupły ale umięśniony tak jak Jace. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy.
I wtedy odezwała się Anabeth...
-Och! Już jesteś Jace! Clary, a oto mój ukochany Jace Wayland.-przedstawiła go Anabeth.
W tamtym momęcie ledwo się powstrzymałam od wykrzyknięcia:
"Wiem debilko! Byłam z nim w jednym łóżku. Ale nie po to co ty! Bo ty już się pewnie z nim ruchałaś prawda?! Jesteś z tego powodu szczęśliwa?! Bo ja bardzo!" Ale BARDZO, BARDZO trudno się opanowałam.
-Tak Anabeth. Jestem. A to Clary, są Isabelle i Alec Lighwood-mówiąc to pokazał na rodzeństwo a oni kiwneli mi głowami.
-Cześć- powiedziała Isabelle
-Hej- Alec usmiechnął się do mnie miło.
Maryse nagle się ockneła. Potrząsnęła głową i powiedziała:
-To ja pójdę po jeszcze jedną filiżanke a potem musimy porozmawiać.-ostatnie słowa wypowiedziala patrząc na mnie. Przestraszyłam się... chodziło o coś ważnego.
Gdy Maryse wyszła nastała krępująca cisza. W końcu przerwał ją Alec.
-Too... mhm... Clary... Może opowiesz nam trochę o sobie? Chętnie cię poznamy, prawda?-popatrzył po swoich towarzyszach a oni pokiwali z chęcią głowami. Tylko Anabeth coś zaczęła coś marudzić pod nosem ale Jace na nią spojrzał i zamilkła.
Wzięłam więc głęboki oddech i zaczęłam opowieść...
Tak tak, teraz rozdziały miały pojawiać się rzadziej a tu pojawia się z dnia na dzień xD nie wiem jak to robię i nie wiem ile takie coś potrwa xD
Co do rozdziału... hmm... nic się nie dzieję i jest nudny... i krótki!
Mam nadzieję ze mi wybaczycie!
A i wybaczcie za błędy ale na telefonie trudno się piszę a nie zawsze mi poprawia xD
No to Chyba wszystko...
Do następnego pisania
Clary
Już mogę stwierdzić, że nienawidzę Annabeth!!!!!!!! KILL HER!!! TORTURE HER!!! Rozdział bardzo mi się podobał, ale ja już chcę nexta! Błagam! Dziś poniedziałek, więc popraw mi humor!!! *robi maślane oczka
OdpowiedzUsuńHe he He, spokojnie xD nie wiadomo co zrobi albo jak się zachowa Anabeth... wszystko przed nami ;)
UsuńA ja cię błagam niech Jace'a prawdziwie pokocha Anabeth :(
UsuńKiedy next <3
OdpowiedzUsuńNiecierpie Anabeth Nienawidze!!! I... kiedy next?
OdpowiedzUsuńOkey założę się że jestem jedną z mniejszej ilości popierających związek Any i Jace'a (może jedyną) xd...Ale błagam was ludzie nie sądzicie, że Wieczna miłość Clary i Jace'a staje się powoli..monotonna?
OdpowiedzUsuńAlec nie jest gejem.. Intrygujące *.*
Ps: Zastanawiałaś się kiedy jakby to było gdyby Jace był gejem?
Jace...gejem?! O boże dziewczyno....
UsuńTeoretycznie to nie taki NAJGORSZY pomysł xD
Zobaczymy potem ;)
A co do Jace'a i Clary... mam pewien plan który być może ci się spodoba xD
Clary :*
Okejka xD
OdpowiedzUsuńKocham gdy ktoś robi z Clary i Aleca zakochanych więc oby byli razem bo Clace mi już dosłownie zbrzydło
OdpowiedzUsuń/Julie