środa, 25 listopada 2015

Rozdział 4



4
(Nie)Wyjaśnione sprawy

~~Perspektywa Clary~~
Obudził mnie jakiś ciężar na plecach i ciepło na całym ciele. Otworzyłam oczy. To co zobaczyłam było tak szokujące, że zerwałam się na równe nogi z łóżka. Poprawka. Chciałam na równe nogi, ale niestety sturlałam się z łóżka i z hukiem spadłam na podłogę. Wtedy powód mojego szoku spojrzał na mnie z troską.
-Nic ci nie jest?- zapytał Jace.
-Nie. Ale mam pytanko.
-Słucham?-spytał ze zdziwioną miną niewiniątka Jace.
-CO TY DO CHOLERY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU!?-wybuchłam wstając z podłogi i spojrzałam na niego oskarżycielsko.
-Już ci tłumacze-powiedział spokojnie, ale mogłabym przysiąc że trochę się zarumienił... dziwne...-wczoraj po tym jak się obudziłaś, mieliśmy iść do Maryse, ale ty w połowie drogi zasłabłaś, więc wziąłem cię na ręce i zaniosłem do mojego pokoju. Potem gdy miałem odejść ty poprosiłaś żebym cię przytulił, więc, żeby nie było, zapytałem czy jesteś pewna. Ty odpowiedziałaś ze tak, więc się położyłem obok ciebie, i zasnąłem. Czego wcale nie planowałem.- dodał na zakończenie. Mówił to patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się.
Po jego oczach, głosie i ułożeniu mięśni można było stwierdzić ze mówi prawdę. I chyba tak było. Przypominam sobie coś ale nie jestem pewna...
-No dobrze... więc jestem w twoim pokoju tak?-zapytałam rozglądając się dookoła. Pomieszczenie miało kremowe ściany,  na których wisiały czarne, grube półki na książki, które były równiutko poukładane w kolejności od największej do najmniejszej. Na suficie wysiał skromny żyrandol. Podłoga była z jasnego drewna, a po środku był beżowy, włochaty dywan. Na przeciwko  drzwi wejściowych były dwa okna. Po lewej stronie okien było lóżko, na którym obecnie leżał Jace, a Obok był stoliczek nocny. Po lewej stronie okien były drzwi, zapewne do łazienki. Obok nich był jedyny obraz w całym pokoju. Podeszłam do niego. Przedstawiał piękne miejsce, o zachodzie słońca. Jace widząc mnie podniósł się z łóżka i podszedł do mnie.
-Gdzie to jest?
-To Alicante, stolica Idrisu.
-Co? Stolicą czego?-zapytałam ze zdziwieniem.
-Idris to rodzimy kraj Nocnych Łowców a Alicante to jego stolica, a zarazem jedyne miasto.
-Mhm...-mruknęłam w zamyśleniu... Alicante. Idris. Alicante. Idris. Alicante... Idr...-O BOŻE!- wykrzyknęłam.
-Co?
-Znam te nazwy.
-Co? Jakim cudem-spytał się Jace.
-Nie wiem. Ale jestem pewna ze znam te nazwy-powtórzyłam.
-Okej... Maryse będzie bardzo zainteresowana tobą. Chodźmy do niej.
                     ***

Jace prowadził mnie znowu tym samym korytarzem.
-Jace...
-Tak?
-Ja... to znaczy...by...-nie umiałam się wysłowić- chce cię tylko przeprosić za tą noc. Za to że musiałeś ze mną zostać.-powiedziałam na jednym wydechu.
-Spokojnie. Jesteś taka mała, że cię prawie czułem. Masz szczęście ze się nie rozpycham bo na pewno byś spała na podłodze.- i uśmiechną się do mnie ciepło.
-nie jestem mała, tylko niska.-sprostowałam. On tylko się uśmiechną.
Wtedy doszliśmy do wielkich, podwójnych drewnianych drzwi.
-to gabinet Maryse. Jest miła więc spokojnie. Jesteś gotowa?-spytał Jace łapiąc za klamkę. Ja tylko kiwnęłam głową. Gdy weszliśmy do gabinetu stanęłam jak wryta.
Pomieszczenie było ogromne. Sufit był tak wysoko, że ledwo było go widać. Podłoga była z ciemnych, dużych drewnianych paneli. Pod każdą ścianą, na całej długości były wielkie półki z książkami i różnymi, prawdopodobnie zabytkowymi, ozdobami. Po środku gabinetu stało biurko, z tego samego drewna co podłoga. A za nim siedziała kobieta. Miała czarne włosy upięte z tyłu w koka. Kilka pasemek wymykało się z niego, co nadawało jej młodszego wyglądu. Ubrana była w szary, dopasowany żakiet i taką samą spódniczkę. Jej oczy były niebieskie, i patrzyły na mnie z miłym zainteresowaniem. Kobieta podniosła się i wyszła zza biurka.
-Witaj, jestem Maryse Lighwood, szefowa Instytutu.-i podała mi rękę.
-Dzień dobry, jestem Clarissa Garroway, ale wszyscy mówią na mnie Clary Gray.-powiedziałam ściskając rękę.
-Jak się czujesz Clary?
-Już lepiej, dziękuje-byłam mile zaskoczona Maryse. Chyba naprawdę jest w porządku.
-Chodźcie, usiądziemy.-powiedziała pokazując nam, żeby za mną iść. Spojrzałam na Jace`a. On uśmiechną się zachęcająco.

***

~~Perspektywa Jace`a~~
Gdy rudowłosa spojrzała się na mnie, automatycznie się uśmiechnąłem. Jest piękna… Te rude włosy którymi mógł bym się bawić bez końca, te piękne, duże zielone oczy i te niesamowite delikatne usta, które, tak bardzo, bardzo chciałbym po… Stop! Nie myśl tak! Jestem Jace! Ja bawię się z dziewczynami a potem je rzucam… taka kolej rzeczy… Ale Clary jest taka… STOP!!! Nie myśl o niej!
-Jace? Idziesz czy zostajesz?-usłyszał głos przyszywanej matki.
-Tak. Tak już idę.
Gdy doszliśmy do drzwi ukrytych za posągiem Anioła Razjela, weszliśmy do mojego ulubionego (zaraz po Sali treningowej i zbrojowni) pomieszczenia-biblioteki.
-Wow…-usłyszałem ciche westchnienie. Gdy odwróciłem się zobaczyłem, że Clary wpatruje się w ogrom biblioteki jej zawartości.
-Wielbicielka książek?-zapytałem z uśmiechem. Sam uwielbiałem czytać.
-Skąd wiesz?
-Zobaczyłem to w twoich oczach i ogólnej reakcji.-uśmiechnąłem się.
-Chcecie czegoś do picia?-zapytała Maryse
-Tak, chętnie napije się herbaty-powiedziała Clary.
-A ty Jace?-Wzrok Maryse skierował się na mnie.
-Też herbaty, ale bez bergamotki.
-Oczywiście.-powiedziała, i wyszła. Usłyszałem cichy chichot.
-Śmieszy cię coś?-spytałem dziewczyny.
-Nie, dlaczego pytasz?-odpowiedziała pytaniem na pytanie cały czas się uśmiechając.
-A nie wiem. Może dlatego że się śmiejesz?-zapytałem z sarkazmem.
-Nie lubisz bergamotki?-zapytała nie mogąc się powstrzymać.
-Nie. A to jakiś problem?
-Oczywiście, że nie.-odpowiedziała odwracając się.
-Lepiej zapamiętaj to na przyszłość.-powiedziałem zanim pomyślałem… JACE TY IDIOTO!
-A to dlaczego?
-No… Jak w przyszłości będziesz robiła mi śniadanie do łóżka…
-Jace, pójdziesz po Isabelle i Aleca? Niech lepiej poznają naszego gościa.-przerwała mi Maryse wchodząc do biblioteki z tacą. Kiwnąłem głową i wyszedłem. Stojąc w drzwiach ostatni raz spojrzałem na moją małą piękność... CO?! Czy ja pomyślałem MOJĄ?! Na Anioła co się ze mną dzieje?!



Tak, tak...przepraszam, że taki krótki i nijaki ale niestety nie mam czasu... 
Jak widać spróbowałam zrobić rozdział z narratora pierwszoosobowego a nie jak wcześniej trzecioosobowego... Jak mi wyszło to wy musicie ocenić ;3 
Kiedy będzie następny rozdział... nie wiem xD Mam nadzieje że szybko ale nie później niż w piątek wieczorem ;3
No to chyba wszystko... A. Sorki za błędy ale już nie zdążyłam poprawić...
Do następnego pisania ;3
Clary

6 komentarzy:

  1. Clace <3 Rozdział cudowny, a co do błędów, to każdy je robi :* Mam nadzieję, że rozdział pojawi się jak najszybciej, bo już chciałabym go przeczytać.
    Pozdrawiam i życzę weny pisarskiej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Twój blog ma bardo ładny wygląd, ale zastanawiałaś się, aby dodać jakieś dodatki, np: muzyka, zakładka z bohaterami, zakładka "o mnie". A może jakiś kursor?
      PPS. To tylko propozycja ;*

      Usuń
    2. Hmmm... dlaczego nie? ;D zobaczymy co się da zrobić xD
      A co do rozdziału-postaram się jak najszybszej dodać xD
      P.S. sama jestem ciekawa Co sie stanie xD

      Usuń
  2. Łoł łoł...
    Nie wiem co napisać...
    Bardzo mi się podoba pomimo tego że są dopiero cztery rozdziały...
    Hmm...
    Czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie:
    http://zareczyny-clary-jace.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dzięki <3
      A twój blog już przeczytałam i był P R Z E C U D N Y <3

      Usuń
  3. -No… Jak w przyszłości będziesz robiła mi śniadanie do łóżka…
    Bosze cudo<3
    /Julie

    OdpowiedzUsuń