sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 17

Rozdział 17

~~Perspektywa Clary~~

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Przetarłam oczy i wstałam chwiejnie. Rozeznałam się w terenie mnie otaczającym i stwierdzam jedno.
Nic nie wiem. Ani gdzie jestem, ani o co...
O nie...!
To nie może być...?!
Zamknęłam oczy i napięłam wszystkie mięśnie w nerwowym oczekiwaniu na ten cudowny głos  który usłyszałam gdy ostatni raz byłam w takim miejscu, ale... Nic. Żadnego żywego człowieka, ducha ani...Anioła. Jeszcze raz dokładnie się rozejrzałam. W końcu wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść przed siebie. Przeszłam już kilkadziesiąt kroków i nigdzie nie doszłam. 
Byłam, dosłownie, w nicości.
Stanęłam i zaczęłam się obracać by ponownie przeszukać wzrokiem wszystko co było dookoła mnie. Ale żadnego rezultatu. Zrobiłam krok w tył i... Natrafiłam na coś! Albo raczej na kogoś!
-Na Anioła!-usłyszałam głos... co prawda anielski ale tak dobrze znany mimo że tak krótko...
-Jace?!-krzyknęłam gdy tylko się odwróciłam i spojrzałam w złote tęczówki pięknego chłopaka.
-Nie wierze-powiedział oszołomiony, po czym przyciągną mnie do siebie i ściskał tak jakby już nigdy miał mnie nie wypuścić ze swoich objęć- Na Anioła, tak się o ciebie martwiłem.-szepną w moje włosy- Ty idiotko, masz już nigdy tak mi nie robić, rozumiesz- powiedział "groźnie" patrząc mi w oczy.
-Jace, tak tęskniłam-i teraz to ja się do niego przytuliłam a po moich policzkach poleciały łzy które natychmiast wsiąkały w jego szarą koszulkę. Jace tylko pocałował mnie delikatnie w czubek głowy (musiał się delikatnie schylić, by to zrobić -_- ).
Staliśmy tak jeszcze chwile... to znaczy chyba chwile, bo dla mnie to była wieczność, ale w końcu się od siebie odsunęliśmy.
-A tak w ogóle to gdzie my jesteśmy?
-Gdzie my jesteśmy?-zapytaliśmy w tym samym momencie. Gdy się usłyszeliśmy momentalnie razem się zaczęliśmy śmiać. Ale po chwili nastała cisza gdy dotarło do nas że nie znamy odpowiedzi na te pytania.
-Tak wyglądało miejsce gdzie po raz pierwszy spotkałam się z Efizem...-powiedziałam zamyślona, przypominając sobie moją pierwszą i jak na razie jedyną wizytę w niebie.
-Z Efico?-zapytał Jace patrząc się na mnie.
-Anioł który jest moim stróżem...-powiedziałam z automatu a Jace`owi po prostu opadła szczęka. Uśmiechnęłam się na ten widok i zaproponowałam-może usiądziemy? Zapowiada się długa historia.
On tylko kiwnął głową na znak że się zgadza. Nie musieliśmy nigdzie chodzić, bo nawet nie było gdzie więc usiedliśmy tam gdzie staliśmy.
-Od czego tu zacząć-westchnęłam.
-Może najlepiej od początku.-powiedział Jace- Co się z tobą stało? Usłyszeliśmy twój krzyk, pobiegliśmy do twojego pokoju, ale ciebie już tam nie było. Była tylko potłuczona szklanka i...
-I liścik. Tak. Od Aleca.- dokończyłam smutnym tonem. Spuściłam głowę tak, że moje włosy zrobiły w pewnym sensie kurtyne między mną a Jacem.- Gdy byłam w pokoju, po tym jak od was wybiegłam, najpierw siedziałam i rozmyślałam... O was, o rodzicach, o tym czego się dowiedziałam-przerwałam i zrobiłam wdech i wydech żeby się uspokoić i kontynuowałam moją opowieść- W końcu poszłam spać ale obudziłam się po pięciu minutach i zobaczyłam tą szklankę. Ucieszyłam się, bo przyniósł mi ją Alec. Nie wypiłam jej od razu bo, nie że mi sie nie chciało pić, ale miałam przeczucie że będzie mi potrzebna ta woda na później. Gdy wstałam zerknęłam na ścianę koło łazienki. Niby zwykła a coś kazało mi do niej podejść, położyć na niej dłoń, zamknąć oczy i pomyśleć o największej, najpiękniejszej i najlepszej sali do tańczenia. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam coś tak jakby... portal? drzwi? Sama nie wiem jak to nazwać. Mniejsza o to. W tym czymś zobaczyłam taką salę jaką sobie wyobraziłam. Myślałam... nie. Ja wiedziałam że mogę tam spokojnie wejść. Że nic mi się nie stanie. I tak zrobiłam.
Słysząc jak Jace nabiera gwałtownie powietrza podniosłam głowę. Nasze spojrzenia się spotkały-jego niedowierzające, moje smutne.
-Clary, dlaczego tam weszłaś. Jak mogłaś zrobić coś tak lekkomyślnego?-zapytał blondyn. I to nie gniewnym tonem. Zapytał się... z miłością.
-Jesteś na mnie zły?
-Zły? Na ciebie? Nigdy.- patrzyliśmy sobie w oczy po czym wyciągną ręce dłońmi do góry. Ujęłam je powoli a on mnie przyciągną do siebie i mocno przytulił. Ale nie tak jak na początku-zachłannie a delikatnie okazując mi miłość... ale tak jak brat do siostry.
-Clary...-zaczął, ale po moim imieniu zaciął się i nic nie powiedział.
-Jace, powiedz mi co masz powiedzieć.-poprosiłam bo wydawało mi się że czeka mnie najgorsze, ale jeszcze nawet nie myślałam co może być tym najgorszym. Może chodzi o Anabeth? A może o...Aleca?! Już miałam się go zapytać o jego parabatai ale...
-Clary, kocham cię.
Zmarłam z otwartą buzią w jego ramionach. 
-Jace...-szepnęłam, po chwili milczenia, kiedy...
-Och, jaka słodka scenka- usłyszałam za sobą słodziutki kobiecy głos. Przekręciłam się w uścisku Jace`a i zobaczyłam że właścicielką tego głosu jest wysoka, smukła kobieta o czarnych, falowanych włosach i o identycznych oczach jak ja.
-Kim... Kim ty jesteś?-zapytał Jace 
-Jestem najpotężniejszą upadłą boginią! Jak kiedyś byłam Aniołem tak teraz jestem Panią Upadłych Aniołów!-powiedziała wszystko bardzo wyraźnie i powoli uśmiechając się przy tym promiennie.
-Ty... To ty jesteś Seraphina?!-zapytał Jace z WIELKIM zdziwieniem i trochę jakby... ze strachem? Mimo że znam Jace`a niedługo to już wiem że on się niczego nie boi.
-Brawo, młody Herondale`u. Tak. Jestem Seraphina.
-Na Anioła, ty przecież... nawet Cisi Bracia mówią że nie istniejesz.-no tak... wrócił dawny Jace. Arogancki, nonszalancki i niemożliwie sexkowny blondyn. 
-Bo sami nie chcą wierzyć, w to co może przynieść zgubę nie tylko Nocnym Łowcą ale i całemu światu. A teraz jeśli pozwolisz-powiedziała Seraphina do Jace`ego- zabiorę naszą słodką Clarissę na parę słówek w cztery oczy.-i spojrzała na mnie. Nie wiem ile ma lat. Jej ciało wygląda na dwadzieścia pięć ale oczy... oczy mówią o setkach lat przebytego nieśmiertelnego życia.
-Nie. Nie dostaniesz jej.-powiedział ostro chłopak i mocniej mnie objął.
-Och, myślisz że mi przeszkodzisz? No to się przeliczyłeś!- krzyknęła i zamachnęła się ręką. Poczułam jak Jace mnie puszcza i odlatuje na kilka metrów.
-JACE!- wrzasnęłam.
-Nic mu nie będzie. Na razie.-powiedziała kobieta.
-Czego chcesz?-zapytałam z nienawiścią i odrobiną strachu w głosie.
-Ciebie.- gdy to powiedziała zabłysły jej oczy. Nagle coś mnie poderwało do góry na kilka metrów i rzuciło o podłogę. Z impetem uderzyłam głową w ziemie, i pojawiły mi się mroczki przed oczami. 
-Clary!-usłyszałam Jace`a. Kątem oka widziałam jak wstawał chwiejnie i usiłował do mnie podejść.
Nagle usłyszałam świst przecinający powietrze i poczułam jak coś cienkiego ale niezwykle ostrego przecina mój brzuch. Dotknęłam dłonią brzucha i się przeraziłam... Krew. Po chwili poczułam takie samo ukucie bólu na rękach, policzkach i nogach. W końcu nie wytrzymałam i wrzasnęłam z bólu.
-O tak! Tak się właśnie czułam jak stałam się Upadłą. I to przez ciebie! Teraz będziesz cierpiała tak jak ja!-usłyszałam krzyk i śmiech Seraphiny.
-Nie! Clary!!!-to Jace krzyknął nagle i tak samo nagle ucichł. Z wielkim trudem, dalej smagana biczem przez Seraphine, odwróciłam głowę gdzie jeszcze przed chwilą leżał Jace... Ale teraz nie było tam nikogo. Zostałam tylko ja i kobieta która przestała już mnie biczować ale podeszła do mnie i przykucnęła i wysyczała mi wprost do ucha.
-A teraz DO WIDZENIA, śpiąca i ślepa królewno-w ostatnie słowo włożyła tyle jadu że spokojnie zabił by wszystkich w Instytucie.
A potem zabrała mnie ciemność.




Heeeeejka! 
Powróciłam po (chyba) najdłóższej przerwie w pisaniu.
Ale to nie moja wina... nie miałam internetu... :/
I przez to nie złożyłam WAM ŻYCZEŃ NA NOWY ROK!
A więc wszystkiego naj i oby rok 2016 był lepszy niż poprzedni, przynosił więcej DOBRYCH niespodzianek i by wasze postanowienia noworoczne się spełniły <3

A co do rozdziału...
W sumie... może być. Trochę dłuższy niż zwykle ale niestety tylko z perspektywy Clary. Ale chyba się wyjaśniło czemu Jace obudził się z krzykiem i co jest Clary.
Niestety wiem też, że jest mała rozbieżność pomiędzy tym rozdziałem a poprzednim (Wiadomo kto biczował Clary) Ale zorientowałam się przy końcowym pisaniu i już mi się nie chciało poprawiać. Myślę że mi CHYBA wybaczycie, prawda???

No... to chyba wszystko :*
Do następnego pisania <3
Clary :*














17 komentarzy:

  1. Rozdział fajny i pomógł i zrozumieć sporo rzeczy nie mogę się doczekać 18 rozdziału! Strasznie się cieszę że WRESZCIE NAPISAŁAŚ NOWY ROZDZIAŁ na który czekałam TYLE czasu dostając paranoi. Ale ok ok, zapomniane wybaczone ale nie dręczy mnie tak więcej ��������

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie wróciłaś <3 Jeśli chodzi o życzenia, to tobie też chciałabym życzyć szczęśliwego nowego roku ;* A rozdział jest BOSKI, przez wielkie B. Jace wyznał jej miłość! Mam nadzieję, że Clary ją odwzajemni... ale prawdopodobnie ona i tak czuje więcej do Aleca... HMMMM... NIENAWIDZĘ TEJ NIEPEWNOŚCI! PISZ SZYBKO NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzajemnie <3
    Rozdział GENIALNY!!!
    Jace taki słodki <3 <3
    Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Super! Super!rozdział. Czekam na następną część./Luna

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super. Czekam na nekst.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mega ^^ no miejmy nadzieje, że będzie Clace (nwm jak się pisze(daun ze mnie xD)) a nie Claec hehe... XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu to jest genialne
    Serio nawet nie wiem jak to określić całe to opowiadanie, wszystkie rozdziały są fantastyczne nie mogę się doczekać kolejnego !!

    OdpowiedzUsuń
  8. MEGA! ^^ Czekam na next! Elka:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu to jest genialne
    Serio nawet nie wiem jak to określić całe to opowiadanie, wszystkie rozdziały są fantastyczne nie mogę się doczekać kolejnego !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nopeeeeeeee!!!!
    Zrujnowałaś mi życie, mam doła, płacze, depresję zyskuje!!!!!!!!!!!!!!
    Dlaczego?!?!😭😭😭😭😭😭
    Tak bardzo kibicowałam Anabeth!
    (Nadal jej kibicuje.)
    Proszę cię... NIE RÓB MI TEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Anabeth+Jace=Wielka miłość!
    Jace+Clary=Wielka (nie)miłość.
    Zawsze byłam za tym żeby Clary była z Jace'm ale czytając to opowiadanie spojrzałam na to zupełnie inaczej. Nie tylko Clary może być z Jace'm więc plisssssss daj mi chociaż małe słowo, że Jace mógłby pokochać Anabeth tak jak kochał Clary w książkach Cassie.

    Ps:Wybacz, że dopiero teraz komentuje ale nie było mnie w domu :(
    Ps2:Również szczęśliwego nowego roku xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj jeszcze raz rozdział z zwróć uwagę na to jak Jace przytula Clary, po tym jak mówi jej że nigdy nie będzie na nią zły (podpowiedź: przytula ją jak brat siostrę i słowa "kocham cie" właśnie w takim kontekście zostały użyte :* <3


      Clary :*

      Usuń
    2. Wybacz za bardzo się przejmuję tym, że wgl ją przytula XDDD
      Ale w książce też mówili, że są rodzeństwem więc wiesz... XD
      Czekam na nexta!

      Usuń
    3. Ps: U mnie 5 rozdział ;)

      Usuń
  11. Kocham twojego bloga! Rozdział jak zwykle CUDOWNY! Więc next wymagany! :*
    Pozdrawiam.

    ps. Szczęśliwego nowego roku! [Lepiej później niż wcale!] XD

    OdpowiedzUsuń
  12. CUDOWNY! Jesteś świetna w tym co robisz, więc się nie załamuj ( przeczytałam notkę z 5 stycznia). Każdy może oczywiscie upaść, ale ważne żeby się podniósł ;)
    Trzymam kciuki za Ciebie! ;*
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń