Rozdział 18
~~Perspektywa Maryse~~
Siedziałam przy biurku w swoim gabinecie nad papierami dotyczącymi niejakiej Seraphiny, które dostałam od Cichych Braci, po tym co się tu stało kilka godzin temu.
Gdy Jace mi powiedział kto torturuje Clary nie wiedziałam co myśleć. Każdy mały Nefilim wiedział że gdy jest się niegrzecznym może przyjść zła Pani Seraphina i zabrać do swojego królestwa które jest podobno jeszcze gorsze niż Edom.
Oczywiście każdy Nocny Łowca, nawet mały, wiedział też że to JEDYNA "legenda" która jest absolutnie wyssana z palca. I wierzyłam w to... aż do teraz.
Spojrzałam na zegarek który stał przede mną i wskazywał już trzecią w nocy. Przyłożyłam palce do skroni by je sobie trochę rozmasować. Za dużo rzeczy jak na tak krótki czas
-Kochanie skończ już. Przepracujesz się.-usłyszałam głos tuż przy moim uchu. Poderwałam się jak szalona i odwróciłam się do intruza. Okazał się nim mój mąż.
-Robercie! Przestraszyłeś mnie na śmierć! Nie słyszałam jak wchodziłeś-powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam, nie chciałem cie wystraszyć-powiedział z miną która mówiła że na prawdę jest mu przykro. Aż zrobiło mi się go żal-ale mam dla ciebie wieści. I co lepsze są to same dobre wieści.
-Co się stało? Clary się obudziła?!-krzyknęłam podekscytowana (co było nie na miejscu i zupełnie nie w moim stylu!) ale gdy tylko zobaczyłam minę Roberta, mój entuzjazm uleciał. Opadłam na fotel i słuchałam dalej męża.
-Clary niestety JESZCZE-dał nacisk na słowo "jeszcze"- się nie obudziła ale za to Magnus tak-uśmiechną się.
-To dobrze, ale o co chodziło ci z tym "jeszcze"? Co to ma znaczyć?
-To jest da druga wiadomość. Przyjechała Theresa Gray. Przyrodnia matka Clarissy.
~~Perspektywa Tessy~~
Gdy tylko usłyszałam że Clary zniknęła chciałam od razu wyrwać się Clave i do niej jechać, ale ten głupi Inkwizytor mi nie pozwalał bo "to by się liczyło z ucieczką, co jest surowo karane".
I nagle kilka godzin wcześniej ponownie dostałam wiadomość o Clary. Tylko teraz zawierała ona i dobrą i złą wiadomość. Clary się odnalazła ale niewidoma i coś się z nią działo...
Teraz nareszcie siedziałam w ciepłym, wygodnym aucie i jechałam do Instytutu. Deszcz lał się strumieniami ale niekiedy słońce przebijało się przez ciemnie chmury co dawało niesamowity efekt. W takich chwilach żałowałam że nie ma ze mną Jocelyn... tęsknie za nią i za zapachem farb który chyba już do niej przylgnął. Niestety... już nigdy nie namaluje nic, ani nie zobaczy jak bardzo jej córka odziedziczyła po niej ten niesamowity talent.
-To tutaj proszę pani.-usłyszałam głos kierowcy. Wyjrzałam przez okno i rzeczywiście. Byliśmy na miejscu. Dałam więc mu pieniądze i wysiadałam z taxówki. Stanęłam przed wielkim budynkiem który wyglądał na dawno nie używany kościół. Ale tak nie było.
Zaczęłam zdejmować czar, co swoją drogą było banalnie proste, pod którym ukazał się prawdziwy budynek.
Był niesamowity. Mimo że był tu od wieków nie stracił swojej świetności. Jego liczne wierze i wieżyczki pięły się do nieba na około dwóch dzwonnic. Mimo że znajdował się pośród wielkich i nowoczesnych drapaczy, zdecydowanie był najładniejszym budynkiem.
Nigdy nie myślałam że będę mogła tu kiedyś wejść mimo że przez lata mieszkałam w Londyńskim Instytucie razem z pierwszymi Nocnymi Łowcami których poznałam i ze swoim jedynym, najpiękniejszym mężem, którego już nigdy nie zobaczę, a potem jeszcze ze swoimi dziećmi które...
Otrząsnęłam się ze wspomnień i podeszłam do wielkich drewnianych drzwi. Teraz najważniejsza jest Clary a ja tu stoję i rozpamiętuje rzeczy które minęły i nigdy nie wrócą...
Rozejrzałam się, czy nikt nie idzie, na przykład zwykły Przyziemny. Nie. Było pusto. W końcu czego się spodziewać o trzeciej w nocy. Nacisnęłam dzwonek w kształcie Anioła Razjela i wsłuchiwałam się w cudowny dźwięk który rozchodził się po wnętrzu Instytutu. Po chwili otworzył mi barczysty mężczyzna. Na pewno Nocny Łowca. Jego runy wiły się na odsłoniętych ramionach i wystawały spod czarnej koszulki.
-Dzień dobry, jestem Theresa Gray. Matka Clary.
Mężczyźnie oczy się rozszerzyły na mój widok, ale nic nie powiedział. Odsunął się od drzwi, otwierając je szerzej tym samym mnie wpuszczając.
Znalazłam się w holu który był ogromny. Sufit ginął w ciemnościach, a podłoga była z jasnego kamienia poprzecinana czarnymi liniami. Na przeciwko mnie znajdował balkon od którego po prawej i lewej wiły się schody. Na ścianach były liczne drzwi, które prowadziły w głąb Instytutu.
-Może się czegoś Pani napije?-zapytał.
-Proszę mówić mi Tessa-powiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście, Tesso. Ja jestem Robert Lightwood.
-Szef Instytutu?
-Nie. Mąż szefowej-i zaśmiał się serdecznie. Zawtórowałam mu.
-Mieszkałam w Instytucie, który prowadziła kobieta. I był to najlepiej prowadzony Instytut tamtych czasów-i wesołyuśmiech zamienił się w smutny. Widziałam Charlotte i Henry`ego,jak by to było wczoraj, stojących przed głównymi drzwiami i machających do mnie.
-Wszystko dobrze, Tesso?-zapytał z troską Robert.
-Tak, tak. Oczywiście. Po prostu naszły mnie stare wspomnienia.
-Ah, no dobrze. W takim razie zaprowadzę cie do salonu a potem pójdę po Maryse.
Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam za mężczyzną. Poprowadził mnie do wielkich drzwi po prawej od frontowych. Gdy weszliśmy już tam ktoś był.
Troje dorosłych ludzi i dwoje dzieci siedziało na kanapach. Ale jedna osoba była mi znajoma. I to bardzo. Z tamtych cudownych czasów.
-Magnus?-zapytałam ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
-Tessa.-powiedział wstając i patrząc tylko na mnie.
-To wy się znacie?-zdezorientowany Robert przenosił wzrok ze mnie na Magnusa i z powrotem.
-Tak, ja z Tessą bardzo dobrze się znamy.
-Yyy... Przepraszam że przeszkadzam ale kim ty jesteś?-zapytała podejrzliwie brunetka łypiąc na mnie spode łba.
-Jestem Theresa Gray, matka Clary.
~~Perspektywa Aleca~~
-Pobudka śpiąca królewno-poczułem klepanie po policzku i niesamowity smród który leciał wprost na moją twarz. Otworzyłem natychmiast oczy i podniosłem głowę... poprawka- chciałem podnieść ale czaszkę i kręgosłup przeszył mi straszliwy ból. Skrzywiłem się i opadłem na... właśnie. Na co?
Wiem, że leżałem. To było pewne. Na zimnym, chyba metalowym, stole. Ale nie wiem skąd tu się znalazłem.
Ostatnie co pamiętam to to że jechałem taxówką do Miasta Kości ale coś mi się nie podobało z kierowcą... coś mnie trapiło w związku z nim...
Kierowca...
Kierowca...
Co z nim...
Na Anioła! Kierowcą był Mat!
-No już myślałem że cie zabiłem. Trzy dni się nie budziłeś-Powiedział chłopak stając naprzeciwko mnie.Zaśmiał się krótko co brzmiało jakby metal tarł o metal.
-Co?! Jestem tu trzy dni?!-przeraziłem się. Co sobie myślą inni? A co najważniejsze... co z Clary?!-po co mnie tu ściągnąłeś?!
-Na czyjąś prośbę-uśmiechnął się. Jego niesamowicie czerwone oczy jarzyły się złośliwością.
-Kogo? I gdzie ja właściwie jestem, do cholery?!-krzyknąłem szarpiąc rękami i nogami przywiązanymi do łóżka, które, jak zauważyłem, było chirurgicznym stołem operacyjnym.
-Spokojnie, Alexandrze. Nie tyle pytań na raz. Z wielką przyjemnością chciałbym ci przedstawić osobę, która jest dla mnie szczególnie ważna w moim życiu, jak i w misji w którą jesteś teraz wplątany, przez naszą słodziutką Clarissę.-wymówił imię dziewczyny z wyraźną niechęcią i pogardą.- Nawet nie wiesz jaki masz zaszczyt Aleku.
-Gardzę tym zaszczytem-powiedziałem z nienawiścią. On się tylko na to zaśmiał.
-Oj,jeszcze mi za to podziękujesz. Z własnej woli czy nie. A teraz przedstawiam ci oto kobietę mojego życia.
-Serio?
-Matko. Wyjdź do nas.-powiedział z opanowaniem Mat.
Z ciemności wyłoniła się wysoka kobieta o włosach czarnych i falowanych w krótkiej czerwonej i bardzo obcisłej sukience.
-Witaj, Alexandrze-powiedziała aksamitnym głosem.
-Kim ty jesteś?-zapytałem.
-Ja jestem... hmm...wiesz kto to Lilith, prawda? Oczywiście, że wiesz-odpowiedziała na swoje pytanie nawet nie czekając aż się odezwę.-Więc, Lilith...przy mnie to mały pikuś. Bo ja jestem legendarną... Seraphiną.
Witajcie, Nocni Łowcy!
Powracam chyba z najdłuższym rozdziałem w dziejach tego bloga!
W sumie to może nawet być, ale jest taki nudnawy...
Chciałam wam BAAAAAARDZO podziękować za prawie 7 000 wyświetleń <3 Kocham was za to <3
I mam jeszcze takie pytanko:
Założyć taką zakładkę jak "spam" albo "pytania" gdzie będziecie mogli pytać mnie o wszystko co tylko będziecie chcieli, i nie koniecznie o bloga :*
Swoje opinie zostawiajcie w komentarzach <3
No to chyba wszystko...
Do następnego pisania <3
Clary <3
Gdy Jace mi powiedział kto torturuje Clary nie wiedziałam co myśleć. Każdy mały Nefilim wiedział że gdy jest się niegrzecznym może przyjść zła Pani Seraphina i zabrać do swojego królestwa które jest podobno jeszcze gorsze niż Edom.
Oczywiście każdy Nocny Łowca, nawet mały, wiedział też że to JEDYNA "legenda" która jest absolutnie wyssana z palca. I wierzyłam w to... aż do teraz.
Spojrzałam na zegarek który stał przede mną i wskazywał już trzecią w nocy. Przyłożyłam palce do skroni by je sobie trochę rozmasować. Za dużo rzeczy jak na tak krótki czas
-Kochanie skończ już. Przepracujesz się.-usłyszałam głos tuż przy moim uchu. Poderwałam się jak szalona i odwróciłam się do intruza. Okazał się nim mój mąż.
-Robercie! Przestraszyłeś mnie na śmierć! Nie słyszałam jak wchodziłeś-powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam, nie chciałem cie wystraszyć-powiedział z miną która mówiła że na prawdę jest mu przykro. Aż zrobiło mi się go żal-ale mam dla ciebie wieści. I co lepsze są to same dobre wieści.
-Co się stało? Clary się obudziła?!-krzyknęłam podekscytowana (co było nie na miejscu i zupełnie nie w moim stylu!) ale gdy tylko zobaczyłam minę Roberta, mój entuzjazm uleciał. Opadłam na fotel i słuchałam dalej męża.
-Clary niestety JESZCZE-dał nacisk na słowo "jeszcze"- się nie obudziła ale za to Magnus tak-uśmiechną się.
-To dobrze, ale o co chodziło ci z tym "jeszcze"? Co to ma znaczyć?
-To jest da druga wiadomość. Przyjechała Theresa Gray. Przyrodnia matka Clarissy.
~~Perspektywa Tessy~~
Gdy tylko usłyszałam że Clary zniknęła chciałam od razu wyrwać się Clave i do niej jechać, ale ten głupi Inkwizytor mi nie pozwalał bo "to by się liczyło z ucieczką, co jest surowo karane".
I nagle kilka godzin wcześniej ponownie dostałam wiadomość o Clary. Tylko teraz zawierała ona i dobrą i złą wiadomość. Clary się odnalazła ale niewidoma i coś się z nią działo...
Teraz nareszcie siedziałam w ciepłym, wygodnym aucie i jechałam do Instytutu. Deszcz lał się strumieniami ale niekiedy słońce przebijało się przez ciemnie chmury co dawało niesamowity efekt. W takich chwilach żałowałam że nie ma ze mną Jocelyn... tęsknie za nią i za zapachem farb który chyba już do niej przylgnął. Niestety... już nigdy nie namaluje nic, ani nie zobaczy jak bardzo jej córka odziedziczyła po niej ten niesamowity talent.
-To tutaj proszę pani.-usłyszałam głos kierowcy. Wyjrzałam przez okno i rzeczywiście. Byliśmy na miejscu. Dałam więc mu pieniądze i wysiadałam z taxówki. Stanęłam przed wielkim budynkiem który wyglądał na dawno nie używany kościół. Ale tak nie było.
Zaczęłam zdejmować czar, co swoją drogą było banalnie proste, pod którym ukazał się prawdziwy budynek.
Był niesamowity. Mimo że był tu od wieków nie stracił swojej świetności. Jego liczne wierze i wieżyczki pięły się do nieba na około dwóch dzwonnic. Mimo że znajdował się pośród wielkich i nowoczesnych drapaczy, zdecydowanie był najładniejszym budynkiem.
Nigdy nie myślałam że będę mogła tu kiedyś wejść mimo że przez lata mieszkałam w Londyńskim Instytucie razem z pierwszymi Nocnymi Łowcami których poznałam i ze swoim jedynym, najpiękniejszym mężem, którego już nigdy nie zobaczę, a potem jeszcze ze swoimi dziećmi które...
Otrząsnęłam się ze wspomnień i podeszłam do wielkich drewnianych drzwi. Teraz najważniejsza jest Clary a ja tu stoję i rozpamiętuje rzeczy które minęły i nigdy nie wrócą...
Rozejrzałam się, czy nikt nie idzie, na przykład zwykły Przyziemny. Nie. Było pusto. W końcu czego się spodziewać o trzeciej w nocy. Nacisnęłam dzwonek w kształcie Anioła Razjela i wsłuchiwałam się w cudowny dźwięk który rozchodził się po wnętrzu Instytutu. Po chwili otworzył mi barczysty mężczyzna. Na pewno Nocny Łowca. Jego runy wiły się na odsłoniętych ramionach i wystawały spod czarnej koszulki.
-Dzień dobry, jestem Theresa Gray. Matka Clary.
Mężczyźnie oczy się rozszerzyły na mój widok, ale nic nie powiedział. Odsunął się od drzwi, otwierając je szerzej tym samym mnie wpuszczając.
Znalazłam się w holu który był ogromny. Sufit ginął w ciemnościach, a podłoga była z jasnego kamienia poprzecinana czarnymi liniami. Na przeciwko mnie znajdował balkon od którego po prawej i lewej wiły się schody. Na ścianach były liczne drzwi, które prowadziły w głąb Instytutu.
-Może się czegoś Pani napije?-zapytał.
-Proszę mówić mi Tessa-powiedziałam z uśmiechem.
-Oczywiście, Tesso. Ja jestem Robert Lightwood.
-Szef Instytutu?
-Nie. Mąż szefowej-i zaśmiał się serdecznie. Zawtórowałam mu.
-Mieszkałam w Instytucie, który prowadziła kobieta. I był to najlepiej prowadzony Instytut tamtych czasów-i wesołyuśmiech zamienił się w smutny. Widziałam Charlotte i Henry`ego,jak by to było wczoraj, stojących przed głównymi drzwiami i machających do mnie.
-Wszystko dobrze, Tesso?-zapytał z troską Robert.
-Tak, tak. Oczywiście. Po prostu naszły mnie stare wspomnienia.
-Ah, no dobrze. W takim razie zaprowadzę cie do salonu a potem pójdę po Maryse.
Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam za mężczyzną. Poprowadził mnie do wielkich drzwi po prawej od frontowych. Gdy weszliśmy już tam ktoś był.
Troje dorosłych ludzi i dwoje dzieci siedziało na kanapach. Ale jedna osoba była mi znajoma. I to bardzo. Z tamtych cudownych czasów.
-Magnus?-zapytałam ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
-Tessa.-powiedział wstając i patrząc tylko na mnie.
-To wy się znacie?-zdezorientowany Robert przenosił wzrok ze mnie na Magnusa i z powrotem.
-Tak, ja z Tessą bardzo dobrze się znamy.
-Yyy... Przepraszam że przeszkadzam ale kim ty jesteś?-zapytała podejrzliwie brunetka łypiąc na mnie spode łba.
-Jestem Theresa Gray, matka Clary.
~~Perspektywa Aleca~~
-Pobudka śpiąca królewno-poczułem klepanie po policzku i niesamowity smród który leciał wprost na moją twarz. Otworzyłem natychmiast oczy i podniosłem głowę... poprawka- chciałem podnieść ale czaszkę i kręgosłup przeszył mi straszliwy ból. Skrzywiłem się i opadłem na... właśnie. Na co?
Wiem, że leżałem. To było pewne. Na zimnym, chyba metalowym, stole. Ale nie wiem skąd tu się znalazłem.
Ostatnie co pamiętam to to że jechałem taxówką do Miasta Kości ale coś mi się nie podobało z kierowcą... coś mnie trapiło w związku z nim...
Kierowca...
Kierowca...
Co z nim...
Na Anioła! Kierowcą był Mat!
-No już myślałem że cie zabiłem. Trzy dni się nie budziłeś-Powiedział chłopak stając naprzeciwko mnie.Zaśmiał się krótko co brzmiało jakby metal tarł o metal.
-Co?! Jestem tu trzy dni?!-przeraziłem się. Co sobie myślą inni? A co najważniejsze... co z Clary?!-po co mnie tu ściągnąłeś?!
-Na czyjąś prośbę-uśmiechnął się. Jego niesamowicie czerwone oczy jarzyły się złośliwością.
-Kogo? I gdzie ja właściwie jestem, do cholery?!-krzyknąłem szarpiąc rękami i nogami przywiązanymi do łóżka, które, jak zauważyłem, było chirurgicznym stołem operacyjnym.
-Spokojnie, Alexandrze. Nie tyle pytań na raz. Z wielką przyjemnością chciałbym ci przedstawić osobę, która jest dla mnie szczególnie ważna w moim życiu, jak i w misji w którą jesteś teraz wplątany, przez naszą słodziutką Clarissę.-wymówił imię dziewczyny z wyraźną niechęcią i pogardą.- Nawet nie wiesz jaki masz zaszczyt Aleku.
-Gardzę tym zaszczytem-powiedziałem z nienawiścią. On się tylko na to zaśmiał.
-Oj,jeszcze mi za to podziękujesz. Z własnej woli czy nie. A teraz przedstawiam ci oto kobietę mojego życia.
-Serio?
-Matko. Wyjdź do nas.-powiedział z opanowaniem Mat.
Z ciemności wyłoniła się wysoka kobieta o włosach czarnych i falowanych w krótkiej czerwonej i bardzo obcisłej sukience.
-Witaj, Alexandrze-powiedziała aksamitnym głosem.
-Kim ty jesteś?-zapytałem.
-Ja jestem... hmm...wiesz kto to Lilith, prawda? Oczywiście, że wiesz-odpowiedziała na swoje pytanie nawet nie czekając aż się odezwę.-Więc, Lilith...przy mnie to mały pikuś. Bo ja jestem legendarną... Seraphiną.
Witajcie, Nocni Łowcy!
Powracam chyba z najdłuższym rozdziałem w dziejach tego bloga!
W sumie to może nawet być, ale jest taki nudnawy...
Chciałam wam BAAAAAARDZO podziękować za prawie 7 000 wyświetleń <3 Kocham was za to <3
I mam jeszcze takie pytanko:
Założyć taką zakładkę jak "spam" albo "pytania" gdzie będziecie mogli pytać mnie o wszystko co tylko będziecie chcieli, i nie koniecznie o bloga :*
Swoje opinie zostawiajcie w komentarzach <3
No to chyba wszystko...
Do następnego pisania <3
Clary <3
I chciałam was bardzo przeprosić za wszelkie odchylenia od reszty rozdziałów oraz pewnych pomyłek w tyn rozdziale (np: Tessa raz widzi słońce a po chwili mówi ze jest 3 w nocy) i za wszelkie błędy... mam nadzieję że jakoś da się czytać :*
OdpowiedzUsuńClary:*
Da się czytać nie panikuj! ;-)
UsuńMożna powiedzieć, że jestem pierwsza!
OdpowiedzUsuńSzacun dla mnie (twojej psychofance) xD
Super Rozdział 👌
A to zakończenie cud Malinka
Bardzo Się cieszę, że dodałaś rozdział!
Mimo tej wiadomości złej i tak wchodziłam codziennie zobaczyć czy może dodałaś jakieś 3 słowa xD
Co do spamu- Sądzę że się przyda!
Ale ostrzegam, że moja lista pytań do cb nie jest za krótka xd
Ps:Jeszcze raz zapraszam do siebie na rozdział! Zależy mi na twojej opini ;3
Ja chciałam być pierwsza! :-/
OdpowiedzUsuńAle ok szacun że mimo iż miałam wcześniej info od Clary że jest rozdział i tak byłaś pierwsza
i JA TEŻ JESTEM PSYCHOFANKĄ!!
Ale dobra nie ważne..
Rozdział świetny (jak zawsze ty "mój rozdział zawsze jest nie taki jaki chciałabym by był" ale ty po prostu nie słuchasz!)
Co do spamu może być mi nie przeszkadza ;-)
Pytania? Ja jestem szczęściarom i nie potrzebuję! XD
(Mimo że pewnie jak większość nie znam jej osobiście)
bardzo fajny rozdział.Życzę dużo czasu i jak najlepszej weny :*
OdpowiedzUsuńJa też się mianuję twoją psychofanką XD Rozdział WSPANIAŁY i wcale nie był nudny! Wiele rzeczy się wyjaśniło <3 Cieszę się, że wróciłaś, bo tęskniłam ;* A jeśli chodzi o zakładkę z pytaniami, to jestem ZA!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Podoba mi się twój blog, dlatego mam zaszczyt nominować cię do LBA! MORE: http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.fi/2016/01/liebster-blog-award.html
UsuńBardzo fajny rozdział. Nie był nudny. Dobrze, że wróciłaś. Czekam na nekst. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńJaki nudny?!?!
OdpowiedzUsuńRozdział GENIALNY <3
Czekam na next <3
Boski rozdział! W końcu coś z Aleciem! Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńPoczekałam i co ?
OdpowiedzUsuńOpłaciło się :)
Fajny rozdział i za wszystkie potknięcie wybaczam
No no no... Jaki powrót! Jestem zachwycona! Tylko mam prośbę... POTRZEBUJĘ WIĘCEJ CLACE!!! XD Ale tak poza tym... CUDOWNY!
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałam Ci napisać żebyś odwiedzila nowy blog mojej młodszej siostry (Marcie), a tutaj patrzę i Ty już go widzialaś i skomentowalaś! Dzięki! Dla niej to wielka motywacja ;)
~Kate
Nie będę oryginalna...
OdpowiedzUsuńNOMINUJĘ CIĘ DO LBA TU SZCZEGÓŁY: http://jaceiclaryczylimiloscktorauskrzydla.blogspot.com/2016/01/ciemno-wszedziegucho-wszedzie-co-to.html
Świetne opowiadanie i świetny rozdział :) Czekam na nastepny...-Jula^^
OdpowiedzUsuń