niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 7

Ten rozdział dedykuje Veronice Hunter!  Specjalnie dla ciebie! JESTEŚ GENIALNA! :*

7
Historia życia


  ~~perspektywa Clary~~

-Więc jestem Clarissa Garroway, córką Jocelyn i Luke`a Garroway`wó, ale wszyscy na mnie mówią Clary Gray, ponieważ od 12 roku życia wychowywała mnie Theresa Gray. 
Moi rodzice zginęli w napadzie na bank w dniu moich dwunastych urodzin. Podobno poszli tam po pieniądze na mój prezent... Mną w tym czasie opiekowała Tessa, i tak zostało do dnia dzisiejszego. Podobno kilka dni wcześniej moja mama wyznaczyła właśnie ją, gdyby im coś się stało. Trochę to dziwne, ale chyba dobrze zrobiła.
Co do Tessy, rozpieszczała mnie. Zabierała mnie wszędzie, kupowała mi wszystko co chciałam, i to ona przede wszystkim nie pozwalała mi się załamać. Ale nie tylko ona. Mój przyjaciel Simon Lewis też mi pomógł. Jest dla mnie jak brat. Wszystkie dobre wspomnienia wiążą się właśnie z nim...-zalały mnie wspomnienia...

Mieliśmy wtedy po 11 lat. Był gorący, letni dzień. Razem z moimi rodzicami i Simonem przyjechałam na naszą farmę. Leżałam na leżaku w stroju kąpielowym i się opalałam a Simon stał w jeziorze i machał do mnie.
-Clary! No chodź!
-Nie! Woda jest za zimna!-krzyknęłam ze śmiechem.
-Mam po ciebie iść?!-zapytał z udawaną groźną miną.
-N-Nie! Simon nawet o tym nie myśl...!-krzyczałam ale on nie zważając na to, podniósł mnie. Był bardzo silny jak na swój wiek, ale i tak to nie odgrywało większej roli, bo byłam taka drobna że przy większym wietrze mnie przewracało.-Simon! Proszę cię nie wrzucaj mnie do wody!!!
I nagle przyszło zbawienie.
-Clary! Simon! Chodźcie tutaj!-zawołała Jocelyn 
Dzięki Bogu... I wtedy mój kochany przyjaciel wrzucił mnie bezceremonialnie do wody. Gdy zimno otoczyło mnie ze wszystkich stron, usłyszałam śmiech chłopaka. Zniekształcony ale słyszalny.
Gdy nie wypływałam przez dłuższy czas, śmiech cichł, i było słychać nawoływania moich rodziców. Nagle dwie ręce zanurzyły się i pociągnęły mnie na wierzch. Miałam zamknięte oczy, ale zorientowałam się, niesie mnie mój tata. Położył mnie na brzegu, a po chwili poczułam łaskotanie na twarzy, kiedy kosmyki włosów muskały moje policzki. Mama.
-Clary! Clary obudź się!-krzyczała ze strachem.
-Simon, co się stało?-usłyszałam ojca.
-Nic. Tylko wrzuciłem ją do wody, a potem długo nie wypływała.-odpowiedział zszokowany.
-Wezwijcie pogotowie...!
Otworzyłam raptownie oczy, usiadłam i zgięłam się w pół.
-Boże, Clary! Dziecko, co się dzieje!?-poczułam jak mama kładzie dłoń na moich plecach.-Luke, ona ma drgawki! Dzwoń natychmiast po lekarza!
-N-nie-wysapałam- zadzwoń do psychiatryka bo mam niekontrolowany napad śmiechu!-zawyłam i śmiałam się w niebo głosy.- HA HA HA HA! Nie mogę uwierzyć że się nabraliście! HA HA!-I gdy spojrzałam na nich przez łzy, raptownie ucichłam.-Co? Co się stało?
Wymienili ze sobą spojrzenia. Tata podniósł palec i wskazał na mnie.
-Clary, tylko spokojnie...-zaczął kojącym tonem- To tylko... To znaczy... Twoja twarz...
-Co? Co z moją twarzą?-zaczęłam, ze strachem dotykając policzków, czoła, oczu i ust-o co wam chodzi?! 
I wtedy oni nie wytrzymali. Wybuchli śmiechem, a najbardziej Simon.
-HA HA HA HA! Nie mogę uwierzyć że się nabrałaś! HA HA HA!-zamurowało mnie.
-O...O wy jedni!-zaczęłam z udawaną złością.-Nie odzywajcie się do mnie!-krzyknęłam i założyłam ręce na piersi. Niestety cały efekt psuło to, że się po cichu śmiałam.
-No dobrze, skoro moja córka jest obrażona, to... Simon, chciał byś może prezent?-zapytał tata.
-Z wielką chęcią-odpowiedział.
-NIE! STOP! To mój prezent!-krzyknęłam ale nie zdążyłam już nic więcej zrobić, bo ojciec wziął mnie na ręce i przerzucił tak, że głowa mi zwisała na jego plecy. Tam też uderzałam go pięściami.
-Taaaato! Puść mnie!-śmiałam się-MAMO! SIMON! Pomocy!-krzyczałam ale oni tylko się śmiali patrząc jak własny ojciec mnie porywa. Zdrajcy. 
W ty momencie dotknęłam bosymi stopami ziemi. Męskie dłonie przykryły mi oczy i usłyszałam cichy głos przy uchu.
-Tylko nie podglądaj.
Czekałam i czekałam a po chwili podeszli do nas mama i Simon. 
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, CLARY!-krzyknęli chórem. Wtedy mogłam już otworzyć oczy. I tak zrobiłam. Ujrzałam tam piękną białą altankę, otoczoną krzewami róż. Były przecudne i kolorowe: jedne były czerwone, jedne różowe, inne natomiast były żółte. Ale i tak najpiękniejsze były róże których był tylko jeden krzak. Czarne.
Widząc moje spojrzenie, mama podeszła do mnie i ukucnęła.
-Podoba ci się?
-M...Jest ślicznie. Ale ciekawią mnie te czarne róże. Skąd one są? Nigdy takich nie widziałam.
-Nie dziw się, że ich nie widziałaś ponieważ rosną tylko w jednym miejscu na ziemi. I jest to za granicą.-odpowiedział mi tata.
-A gdzie dokładnie?-mama i tata wymienili spojrzenia.
-W Alicante.-powiedziała mama po chwili milczenia.- To stolica a jednocześnie jedyne miasto Idrisu.-gdy to mówiła spuściła wzrok.
-Idrisu? -zapytałam
-Tak. Idris.
-Pojedziemy tam kiedyś?-z wielką nadzieją czekałam na odpowiedź.
-Jak będziesz wystarczająco duża to pomyślimy- odpowiedź taty mnie nie zadowoliła. Tak samo jak mamy.
-Luke, nie sądzisz...
-Potem porozmawiamy o tym, kochanie.- z uśmiechem, wziął mnie za rękę i zaprowadził do altanki. 
Potem do późna bawiliśmy się, jedliśmy kiełbaski i chleb z ogniska przy okazji opowiadając sobie straszne historię.
Było zupełnie jak w bajce.

Kiedyś jak zapytałam Tessę, czy wie gdzie jest Idris i Alicante, pobladła, ale odpowiedziała że wie. A gdy ją zapytałam ją czy tam pojedziemy, odpowiedziała to co tata: "gdy będziesz duża, to pomyślimy, dobrze?".
-Halo? Clary, jesteś z nami?- wróciłam do rzeczywistości. Wszyscy patrzyli się na mnie, a Alec machał ręką przed moimi oczami.
-Wybaczcie. Zmyśliłam się.
-Było widać-odezwać się Jace z uśmiechem.
-Więc na czym skończyłam?-zapytałam się.
-Na twoim przyjacielu Samuelu.-wyjaśnił blondyn.
-Simonie. Nie Samuelu.-poprawiłam automatycznie. Był to nawyk po Mat`cie. Na myśl o nim, zgięłam się w pół.
-Clary, co się dzieje?-Alec był w mgnieniu oka przy mnie. Wziął mnie pod brodę i obrócił tak, żebym patrzyła wprost na jego niebieskie oczy. Były piękne. 
-Nic. Po prostu pomyślałam o Mat'cie. Nie mogę uwierzyć  że ktoś kto był mi bliski nie jest człowiekiem.- Podniosłam wzrok. Cały czas wszyscy się na mnie patrzyli ze smutkiem. 
-Och Clary!-nikt się tego nie spodziewał. Anabeth-tak ta Anabeth podbiegła do mnie i przytuliła.-Na Anioła, Clary tak mi przykro. Ale spokojnie, nie jeden przyziemny dał się nabrać demonom. One są przebiegłe.-i głaskała mnie po głowie jak młodszą siostrę. Nie tylko ja ale i wszyscy obecni w pokoju siedzieli zamurowani. A najbardziej Jace.

~~Perspektywa Maryse~~

Gdzie ona jest... No gdzie... AHA! Znalazłam!
Zeszłam z drabiny która stała przy wielkim regale z napisem PRZYZIEMNI. Usiadłam na krześle przy biurku, i otworzyłam moją zdobycz. Była to mała, biała teczka z gumką opatrzona imieniem i nazwiskami: Clarissa Gray (Garroway) (Fairchild) (?).
Dlaczego ona ma aż trzy nazwiska i jeszcze ten znak zapytania... Zaraz się dowiemy... Otworzyłam teczkę, i już na pierwszej stronie zobaczyłam coś co mnie zszokowało... Dwoje ludzi leży na ziemi a ich ciała są zmasakrowane... A co najgorsze znam tych ludzi.
Jocelyn i Luke.
Przecież dostałam wiadomość, że oni zginęli w napadzie na bank w dniu urodzin Clary... Coś tu jest nie tak...
Jocelyn i jej mąż byli zwykłymi przyziemnymi ale poznałam ich przez przypadek. Ale szczęśliwy dla nich.

Szłam właśnie od czarownika Magnusa Bane`a. Była już noc i strasznie padało. Było zupełnie pusto na ulicach. Ani jednego człowieka, ani jednego auta. Nic. Cisza.
Wtedy jak na zawołanie usłyszałam krzyk kobiety. I warczenie. 
Pobiegłam szybko w stronę hałasu. Gdy dotarłam do zaułka zobaczyłam mężczyznę stojącego przed kobietą która trzymała małe zawiniątko. Dziecko.
A przed nimi był... wilkołak. 
Spojrzałam w górę. O cholera... Księżyc w pełni. Szybko wyciągnęłam Stele i nakreśliłam sobie kilka Run. Wyjęłam dwa serafickie sztylety. Wypowiedziałam ich imiona: Alaler i Efiz i ruszyłam do ataku. Zamachnęłam się Efizem i trawiłam wilkołaka w żebra. Odwrócił się do mnie i wyciągną obydwie łapy by mnie dosięgnąć. Odskoczyłam szybko i ponownie zadałam mu cios, tym razem w ramię, i przeorałam mu całą rękę. Bestia upadła na ziemię. I nie miałam wyboru. Podeszłam i wbiłam mu Alalera w serce. Opadł martwy na ziemie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam, że tamci stoją w tej samej pozycji co wcześniej tylko bardziej zszokowani. A dziecko wyrywało się matce śmiejąc i bawiąc się jej kręconymi włosami. Całe szczęście przestało padać.
-Nic wam nie jest?-zapytałam się.
-N-Nie. Dziękujemy że nas uratowałaś.-odpowiedział uprzejmnie facet.- Nazywam się Luke Garroway, a to moja żona Jocelyn i nasza córka Clarissa.
-Ja jestem Maryse Lightwood.- Wtedy mała wreszcie wyrwała się matce i podbiegła do mnie. Miała mniej więcej trzy lata.
-Hej, Clarisso -powiedziałam z uśmiechem. Wyciągnęła rączki żeby ją podnieść. 
-Możesz do niej mówić Clary.-powiedziała Jocelyn.
-Mała Clary.-pogładziłam ją po włoskach. Miała identyczne co jej matka.- Co się stało?- Zapytałam teraz małżeństwo.
-Szukaliśmy hotelu żeby przenocować. Przyjechaliśmy tu z Londynu za pracą. Niestety okazało się że zostaliśmy okłamani. Nie ma żadnej pracy, a my nie mam się gdzie podziać. Wtedy podszedł do nas chłopak, miał nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Powiedział że ma dla nas pokój na kilka nocy. Zgodziliśmy się od razu. Zaprowadził nas tutaj, a potem zaczął się zmieniać w.... to coś.-Luke opowiedział to wszystko powoli ale z małym strahem, i zerkając na nieruchome cielsko.
-Zamienił się w wilkołaka. Ale wyjaśnię wam to później. Może macie ochotę na nocleg w Instytucie?-zaproponowałam. Oni wymienili spojżenia. No tak! Ale jestem głupia!- Przysięgam że nie chce wam nic zrobić. Zaprowadzę was prosto do Instytutu i dam wam pokój.
-Ciocia-usłyszałam cichutki głosik. Clary powiedziała to do mnie i się przytuliła.
-No Clary, skoro ty ufasz Maryse to i my ufamy.- Powiedziała z uśmiechem Jocelyn. Ja tylko się uśmiechnęłam i z dziewczynką na rękach skierowałam się do Instytutu.

Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się. Potem niestety rzadko ich spotykałam. Częściej rozmawiałam z Jocelyn przez telefon mimo że mieszkałyśmy niedaleko.

Wróciłam do teczki. Przewróciłam stronę i zaczęłam czytać.
Clarissa (Gray) od dwunastego roku życia wychowywana przez czarownicę zmiennokształtną Theresę Gray, po śmierci swoich rodziców.
Luke i Jocelyn zostali wprowadzeni w Świat Cieni przez Maryse Lightwood. Potem w czasie przesłuchiwań w Alicante, Clarissa przebywała z nimi. Poprzez nieuwagę jednego ze strażników, dziewczyna bawiła się serafickim ostrzem w wyniku czego rozcięła sobie nim skórę na sercu. Clarissa zaczęła się palić Niebańskim Ogniem. Niestety pochłoną ją całą. Jej serce i mózg przestały pracować...

Przestałam czytać.Clary umarła?! Jak to możliwe?! Wzięłam głęboki oddech i ponownie zaczęłam czytać...

  W dniu pogrzebu (w zaistniałej sytuacji zdecydowano się na pogrzeb w stylu Nocnych Łowców), tuż przed ceremonią dziewczynka przebudziła się. Jej serce zaczęło bić i powróciły wszystkie funkcje życiowe. Ale po chwili jej oczy zmieniły kolor z zielonego na czerwony a włosy zaczęły się unosić i zamieniły się w jęzory ognia. Każdy był przerażony. Ale Clarissa siedziała jak gdyby nigdy nic a potem zaczęła się bawić swoimi włosami. A raczej ogniem. Gdy jej matka próbowała ich dotknąć poparzyła się. Wezwano Cichych Braci. Powiedzieli że musi ona napić się z Kielich Anioła, inaczej Niebiański Ogień przejmie nad nią władzę i zamieni się w Wyklętą a wtedy będzie nie obliczalna. Gdy zamieni się w Nocnego Łowcę, moc ta będzie w uśpieniu. Ale do czasu. 
Rozpaczeni rodzice, zgodzili się. W następnym dniu została przeprowadzona Ceremonia Wstąpienia. Wszystko poszło zgodnie z planem. 
Dziewczyna dostała dwie Runy. Anielskiej Mocy i Runę Wzroku. Pierwszą dostała na prawym ramieniu a drugą na prawej dłoni. Obydwie zostały przykryte czarem niewidzialności przez czarownika Ragnora Fella. 
W dniu swoich dwunastych urodzin moc Clarissy obudziła się, i w wyniku nieszczęśliwego wypadku Clarissa zamieniła swoich rodziców w Wyklętych, po czym zabiła ich jeszcze jedna fala Niebiańskiego Ognia.
Dziewczynie została zmodyfikowana pamięć. 
Nic nie pamięta.

Gdy skończyłam czytać wypuściłam powietrze. Nawet nie wiedziałam że je wstrzymuje. Musiałam się z tym uporać.
I napić czegoś mocnego.
BARDZO mocnego.


TA TA DAMMM!!! Powróciłam! 
Jak się wam podobał? Po raz pierwszy powiem że mój rozdział NAWET mi się podobał! Wiem że miał być długi a chyba nie jest... ale to w ogóle cud że coś dzisiaj dodałam! Ale wiem że ten rozdział to bardziej wspomnienia, ale chyba dużo wyjaśnił, prawda? 
I jeszcze Anabeth... kto jest zaskoczony jej zachowaniem? JA (podnoszę rękę) xD

 P.S. Pewnie dużo osób zauważyło rozbieżność pomiędzy tym a pierwszym rozdziałem. W 1 napisałam że rodzice Clary zginęli kiedy była ona malutka a tutaj że jak miała 12 lat... ale mała zmiana planów xD Mam nadzieje że mi wybaczycie :*

2 P.S. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział xD To też mi chyba wybaczycie, prawda??? (Wiem że tak :*  )

3 P.S. Wybaczcie za błędy, ale pisałam szybko xD

No, to chyba wszstko xD

Do następnego pisania :*


Clary
 

18 komentarzy:

  1. Wybaczę wszystko!!!!! Rozdział BOSKI, NIEZIEMSKI i jeszcze z dedykiem dla mnie! :** Dziękuję, dziękuję z całego serducha :***** Czekam z niecierpliwością na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla takiej genialnej blogerki to chyba nie nowość ze ktoś ci dedykuje xD
      I super że rozdział ci się podoba :*

      Clary

      Usuń
    2. Nowość czy nie, to zaszczyt :*

      Usuń
  2. Rozdział jest super. Ten blog wymaga pracy, ale myślę, że może być tak dobry jak blogi Veronicy Hunter. Clary masz talent. Czekam na nekst

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Anioła, moim marzeniem jest pisać jak Veronica!

      Cieszę się że czytasz mojego bloga i że ci się podoba :*

      A powiesz mi nad czym popracować? Bo chętnie poprawie to co trzeba :***

      Clary

      Usuń
  3. Rzeczywiście rozdział wiele wyjaśnił, zachowanie Annabeth wydało mi się tak dziwne że zaczęłam krzyczeć na cały dom (dzięki teraz wszyscy myślą że jestem wariatką) ale mimo to jej nie lubię...
    Co do wyglądu bloga jeśli chcesz oczywiście mogę ci pomóc w jakiś drobnych rzeczach (też nie jestem jakimś specem, ale mam nadzieje że mogłabym w czymś pomóc) Ps. widzę że próbowałaś ustawić na górze playlistę ale coś chyba nie wyszło...
    Do rzeczy proponuję ci pomoc bo widzę potencjał w twoim blogu i w tej historii (Z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej ciekawa jak potoczy się ta historia) Więc jeśli chcesz kilka moich rad odpowiedz. PPS. Świetny rozdział!!! Czekam na kolejny! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie byłam ciekawa co z tą playlista xD dostałam odpowiedź xD

      A co do pomocy to bardzo chętnie bo mimo że mam tatę informatyka to też specem nie jestem xD

      P.s. dzięki za pochwałę :***

      Usuń
    2. Niema za co
      Ja osobiście gdy uczyłam się zmieniania wyglądu bloga używałam różnych stron z poradami, lub gotowymi gadżetami co do playlisty poleciłabym ci stronę [http://zaczarowane-instrukcje.blogspot.com/2013/04/muzyka-na-blogu.html] ja sama używałam tej strony gdy ustawiałam swoją playlistę.
      To było po pierwsze, więc teraz jeśli tak jak ja uwielbiasz gdy twój blog jest dopieszczony i możesz być z niego dumna to polecę ci te dwie stronki, które robią świetne bajery na blogspota [ http://profilki.pl/] i [http://bajery.net/adds/blokada/]
      Ps. to z bajerów dałam ci z linkiem do blokady kopiowania bo wiem że nie masz założonej i każdy może z kopiować twój tekst pod siebie i się to raz przydarzyło i nie było fajnie :-/. Ale ok jakbyś miała jakieś pytania to z chęcią na nie odpowiem.

      Usuń
  4. Kocha <3 Rozdział boski błagam szybko next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowo! Bardzo podoba mi się rozwój akcji ♥. Mam tylko nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy ;). Bardzo proszę o to ^^
    Życzę dużo weny :)
    ~Kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ale niestety nie obiecuję :*

      Clary

      Usuń
    2. Rozumiem ;D niech zgadnę: szkoła? XD
      ~Kate

      Usuń
    3. Taaaak... trafiłaś w dziesiątkę... -_-
      Ale dla Was (czytelników) zrobię wszystko!
      I mam nadzieję że się wam spodoba :*

      Clary :*

      Usuń
    4. Jasne że nam się spodoba!
      A przynajmniej taką mam nadzieje...
      Nie no żartuję osobiście nie widzę innej opcji niż zachwyt na wieść o nowym rozdziale.
      Masz nawet dowód że mi się podoba Nigdy ale to NIGDY w życiu nie pisałam tak długich komentarzy. Ale to tylko twoja wciągnęłaś mnie w fabułę tak bardzo że dzień i noc mam otwarty twój blog i tylko patrzę i patrzę czy nic nie dodałaś (To nie był żart!)
      I widzisz?! Znowu tak się rozpisałam...
      Chyba na serio stałam się wariatką...
      Ps. Świetny rozdział, a ja się po prosu bardzo dziwnie zachwycam.
      PPs. Błagam cię daj mi trochę więcej zagubienia i smutku (Clary) bo czuję lekki niedosyt tej historii (zakochanej dziewczyny, której chłopak okazuję się demonem..) i proszę niech Clary ma jakiś niezwykły dar(to by było fajne) i naprawdę ostatnia rzecz (jestem chyba jedyną osobą która o to cię prosi) skomplikuj trochę historię Clary i Jace'a (tylko trochę) Więc podsumowując ŚWIETNY ROZDZIAŁ (reszty nie musisz czytać) i życzę ci nieskończone pokłady weny oraz czas na przepisywanie (Serio piszesz w zeszycie a potem przepisujesz? Szacun!) na komputer. :-* ~Alura

      Usuń
  6. Rozdział super! Właśnie zdobyłaś nową czytelniczkę! =D Czekam na next i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Im więcej nowych czytelniczek tym lepiej :*
      Pozdrawiam
      Clary :*

      Usuń
  7. Hej, ten blog został mi polecony i się nie zawiodłam. Jest fantastyczny!
    I czekam na next.

    OdpowiedzUsuń